środa, 1 grudnia 2010

Siedem grzechów głównych Realu Madryt

1. Pycha - trener Mourinho i jego zawodnicy tak uwierzyli w swoje umiejętności, że ich wiara w ich samych urosła do wielkości niewyobrażalnej. Zawodników Realu uspały dotychczasowe mecze, gdzie po przeciwnikach przejeżdżali, jak walec. A do tego Mourinho uśpiony tym, że w lidze hiszpańskiej pokonuje każdego bez większych problemów, czego nie było w lidze angielskiej i włoskiej.
- Ciekawe, czy nas Barca pokona także 8 : 0? - zapytał po jednym z meczów złośliwie Ronaldo. Odpowiedź - powinien się cieszyć, że przeciwnik nie wykorzystał wszystkich sytuacji, bo 8:0 było bliżej, niż Portugalczyk myślał.

2. Chciwość - pozostawiam pod rozwagę czytelnika.

3. Nieczystość - w religii chodzi o nieczystość seksualną. Zawodnicy Realu zapewne przed przyjazdem na Camp Nou mieli myśli nieczyste, pełne pewności siebie. Zapewne w głowach już widzieli chwile triumfu i zwycięstwa. Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz.

4. Zazdrość -  Real od paru lat zazdrości drużyny Barcelonie. Dlatego też władze Królewskich w ostatnich latach, mając obsesje na tym punkcie, wywołującą spazmy. 

5. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu - odwrócić by można na - nieumiarkowanie w wydawaniu i sprzedawaniu. Real w poprzednim roku wydał blisko 250 mln euro na transfery, międzyczasie pozbył się wielu zawodników. W tym roku po niepowodzeniach sezonu 2009/2010, także ściągnięto na Bernabeu wielu zawodników, pozbywając się kolejnych. Zamiast wychowywać Real kupuje. Nieumiarkowanie co nie miara.

6. Gniew - jakby to rzec kolokwialnie - kupa gniewu. Cały poniedziałkowy mecz, to wielki gniew i bezradność zawodników Realu. Gniew, który przeradzał się w niezliczoną ilość fauli, np. uderzenie Messiego przez Carvalho, albo Ronaldo popychający Guardiolę, a na końcu gniew Sergio Ramosa i czerwona kartka dla niego.

7. Lenistwo - trudno zarzucić piłkarzom Realu lenistwo w fizyczne, bardzo ciężko pracują pod wodzą Mourinho, jednak można zarzucić im lenistwo duchowe, które sprawiało, że respekt przed przeciwnikiem z Barcelony stawał się coraz mniejszy, ciężko im było pomyśleć, że mogą przegrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz