piątek, 30 marca 2012

48 godzin


W sobotę wieczorem na Camp Nou klasyk, w którym naprzeciwko siebie staną FC Barcelona i Athletic Bilabo. O ile jednak Baskowie doskonale radzą sobie w Europie, kradnąc swoją grą i charakterem serca kibiców, o tyle w lidze od jakiegoś czasu oddają punkty na skalę masową i zajmują zaledwie jedenaste miejsce.

48 godzin po tym, jak w niesamowitym występie zawodnicy Marcelo Bielsy pokonali Schalke 04 ze znakomitym Raúlem na czele, zmierzą się oni na Camp Nou z Barceloną, która po spotkaniu w Mediolanie odpoczywa już od wtorku. Sam José Mourinho, powstrzymując się wymownie od komentarza, dostrzegł istną niesprawiedliwość w tym, ile czasu obie drużyny mają na odpoczynek. Spisek. Oczywiście sytuacja taka jest kłopotliwa. Sam Guardiola uważa, ze jest to problem. Patrząc od strony Blaugrany we wtorek czeka ją mecz rewanżowy z Milanem, a gdyby spotkanie z Baskami odbywało się w niedzielę, narzekaliby gospodarze, na tylko 48 godzinny odpoczynek. I tak źle, i tak. 

Trener Blaugrany przestrzega jednak przed oczekiwaniem na to, że Lwy z Bilbao będą w sobotę zmęczone, a przez to łatwiejsze do pokonania. Jego drużynie od zawsze gra się z Baskami ciężko. Udowodnił to choćby „mecz na wodzie” z poprzedniej rundy, w którym na San Mamés po świetnym spotkani padł remis, 2:2.

Obu drużyną bardzo zależy na punktach, wiadomo, to banał. Barcelona, żeby nadal walczyć o zwycięstwo w lidze musi zdobyć trzy punkty, a dwie godziny przed swoim spotkaniem ściskać mocno kciuki za Osasunę, która podejmie Real. Athletic jest zaledwie jedenasty w ligowej tabeli i do ostatniego miejsca spośród premiowanych awansem do europejskich pucharów brakuje mu pięciu punktów, które zwłaszcza ostatnimi czasy w lidze pogubił. Problemem dla Basków może być zwłaszcza małą rotacja, którą stosuje Marcelo Bielsa. 

A propos Argentyńczyka.

- Bielsa to najlepszy trener na świecie – powiedział jakiś czas temu Guardiola – Mamy szczęście, że pracuje w Primera División. Możemy się od niego uczyć. Na piątkowej konferencji Katalończyk znowu nie bronił się nad peanami na temat najbliższego przeciwnika i jego trenera. – Guardiola ma rację, Bielsa jest najlepszy – odpowiedział Katalończykowi Fernando Llorente. Spotkanie obu trenerów także rozpala piłkarski świat. Podczas, gdy sprawa przedłużenia przez Pepa kontraktu ucichła wielu jako jego następcę widzi właśnie Argentyńczyka. – Bielsa mógłby prowadzić każdą drużynę na świecie. Jasne, że Barcelona jest wśród nich. – powiedział w piątek trener Dumy Katalonii. 

Sobotni mecz będzie zapewne przedsmakiem finał Copa del Rey, w którym spotkają się obie drużyny 25 maja w Madrycie. A są i odważniejsi, którzy widzą obie ekipy w meczu w Monaco o Superpuchar Europy. Pożyjemy, zobaczymy.


środa, 28 marca 2012

15 spotkań do trypletu - przystanek Mediolan

W środę w Lidze Mistrzów Barcelonę czeka spotkanie z Milanem, z którym mierzyła się już  w tych rozgrywkach w fazie grupowej. Smaku tej rozgrywce dodaje kolejne spotkanie Zlatana Ibrahimovicia z Pepem Guardiolą.

- Nie mamy nic do stracenia, w przeciwieństwie do Barcelony. Oni są najlepszym zespołem na świecie, są faworytami. –  powiedział Zlatan Ibrahimovi. Dla Szweda to z pewnością mecz szczególny. Napastnik Milanu kolejny raz stanie naprzeciwko człowieka, który sprawił, że przestał on cieszyć się grą w piłkę, a rok spędzony w stolicy Katalonii był dla niego bolesny, ratował się odejściem do Rossonerich. Stanie naprzeciwko Pepa Guardioli. Wraca więc sprawa, którą napastnik Milan opisał w autobiografii „Ja, Ibra”, gdzie mocno skrytykował trenera Blaugrany i opisał jego zachowanie w stosunku do siebie. Bez owijania w bawełnę. Swoje w tej sprawie dodał Joan Laporta, który niedawno udzielił wywiadu dla włoskiej La Reppublicki oświadczył, że transfer Zlatana był błędem. Były prezes klubu argumentował to stwierdzeniem, że Barcelona, to zespół, który stawia na kolektywną pracę, a Szwed nie wpasował się w tą filozofię drużyny z La Liga. Ibrahimović odpowiedział na zarzut Laporty krótko – Wcześniej tak nie uważał. 

Obie drużyny spotkały się już w tym sezonie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. I o ile pojedynki w fazie grupowej nie miały takiej wagi, o tyle ćwierćfinał Champions League, to mecze o być, albo nie być. Trener Barcelony doskonale o tym wie, a że mediolańskie progi są mu niegościnne przekonał się dwa lata temu, gdy w półfinale rozgrywek odpadł z Interem. – Milan, to niebezpieczny zespół. Poczuliśmy to już w fazie grupowej – uważa Victor Valdes – To wielka drużyna, z wspaniałą historią, ze wspaniałymi zawodnikami.  Nie może powtórzyć się to, co było z Interem. 

W Barcelonie nikt nie myśli, że Duma Katalonii mogłaby odpaść i nie dotrzeć do finału, a także wygrać mistrzostwo kraju. - 15 spotkań do trypletu! – głosi wielki napis na okładce wtorkowego Sportu. Po tym, jak Duma Katalonii doszła Real na 6 punktów, wielu marzy, że tytuł jednak zostanie w Barcelonie. - Chcę, żeby Barça wygrała ligę, grałem w tym klubie i nie wstydzę się tego, łączą mnie dobre układy z piłkarzami, to dobrzy ludzie -  powiedział Ibra, czym zapewne wielu zdziwił. Nastroje jednak temperuje Andoni Zubizarreta, który uspakaja mówiąc, że nie powinno się wywoływać takich oczekiwań. Katalońskie media podkreślają w jak dobrej dyspozycji jest obecnie Barcelona. W świetnej formie jest Leo Messi, co zapewne nikogo nie dziwi,  Argentyńczyk w tym sezonie strzelił już we wszystkich rozgrywkach 55 goli. Jednak Zlatan Ibrahimović podkreśla – Barcelona, to nie tylko Leo. A bramkarz Rossonerich - Abbiati zapowiada, że to nie będzie wyłącznie pojedynek między nim a Messim. 

Dobra wiadomości dla kibiców Blaugrany jest taka, że w sobotę wreszcie dobre spotkanie (ozdobione golem) rozegrał Gerard Piqué. Katalończyk w tym sezonie gra poniżej swoich oczekiwań, więcej mówi się o jego kłopotach z koncentracją, niż o dobrych występach. Drugą dobrą wiadomością jest to, że do  Mediolanu wraz z drużyną uda się Ibrahim Affelay. Holender wraca do zespołu po blisko półrocznej przerwie spowodowanej zerwaniem wiązadeł w lewym kolanie. Mało prawdopodobne jest jednak, żeby wystąpił w spotkaniu, pocieszające jest to, że powraca kolejny rekonwalescent, a tych w drużynie Guardioli jest kilku. 

Środowe spotkanie poprowadzi rodak Ibrahimovicia – Jonas Eriksson, multimilioner. Szwed do tej pory sędziował jedno spotkanie Barcelony, był to mecz z Rubinem Kazań w 2010 roku, które Duma Katalonii wygrała 2:0. Zapewne zawodnicy Dumy Katalonii nie mieliby nic przeciwko, gdyby takim wynikiem zakończył się także mecz w Mediolanie, zapewne spokojnie wracaliby do domu, myśląc już o półfinale. Tymczasem czeka ich trudne starcie, w którym może wiele się wydarzyć.


środa, 21 marca 2012

I znowu Leo Messi

Jeśli ktoś po pierwszej połowie meczu Barcelony z Granadą nie wyłączył telewizora, to znaczy, że jest kibicem cierpliwym, ewentualnie nie mającym nic innego do roboty. Jednak Katalończycy i Andaluzyjczycy wynagrodzili męki widzom w drugiej odsłonie meczu. Swoje, jak zwykle, dodał Leo Messi.

Doprawdy, pierwsze 45 minut spotkania mogło przyprawić o zawrót głowy niejednego kibica – w sensie negatywnym. Granada była tak słaba, że swą grą ululała do snu drużynę Pepa Guardioli, sprawiając, że zawodnicy Blaugrany sami zapadli w piłkarski sen i po strzeleniu dwóch bramek stanęli. Co zdarza im się często, Duma Katalonii jeśli wygrywa, to chwilami zapada w stan hibernacji, wybudzić może ją tylko trzęsienie ziemi.  Brr, zapomnijmy o tych pierwszych 45 minutach. 

Druga połowa zrozpaczonego widza mogła rozkręcić, rozśmieszyć i rozmarzyć. Dwa gole Granady, w tym jeden po karnym podyktowanym po szaleństwie Daniego Alvesa (tu powód do śmiechu, śmiał się sam Pep Guardiola, zwłaszcza, że Brazylijczyk sprowokował także drugiego karnego w późniejszej części meczu), sprawiły, że mecz rozpoczął się na nowo. No, ale wtedy do głosu doszedł Leo Messi, tą bajkę już znamy, ale romantycznego fana może ona za każdym razem rozmarzyć. Kolejny hat-trick.  Nie tylko dlatego ten mecz był specjalny dla Argentyńczyka, stał on się samodzielnym liderem klasyfikacji najlepszych strzelców w historii klubu. I to wszystko w przeciągu zaledwie siedmiu lat. Kto pamięta pierwszą bramkę Messiego po cudownym podaniu Ronaldinho? Bliźniaczo podobną do tej, którą chwilę wcześniej sędzia nie uznał, odgwizdując spalonego. Messi ma 25 lat i  234 gole na swoim koncie, a co będzie dalej? W weekend kolejna okazja do zdobycia gola.  – On nie strzela tylko wiele bramek, on strzela wiele cudownych goli i robi to co trzy dni – zachwycał się swoim podopiecznym Pep Guardiola. Nie tylko zresztą on wychwala Messiego. – Dopóki Cię nie poznałem, nie wierzyłem w Boga! – głosił napis na jednym z transparentów. Boskie przymioty łączone są z Argentyńczykiem od dawna, wydaje się zresztą, że na piłkarskim Olimpie nie ma on sobie równych.

Oddałam cesarzowi, co cesarskie, teraz czas na resztę drużyny. 

We wtorkowym meczu dobre wrażenie zrobił Isaac Cuenca, który co rusz wkręcam w ziemie obrońców z Granady (umówmy się, sami mu na to pozwalali), ale nie zmienia to faktu, że dyspozycja młodego Katalończyka mogła cieszyć kibiców i trenerów Barcelony. Zwłaszcza, że na drugim skrzydle słaby mecz rozegrał Alexis Sanchez, zastąpiony inną młoda gwiazdką Blaugrany – Cirstianem Tello, który wszedł i strzelił gola, a mógł nawet dwa, gdyż obsłużony świetnym podaniem przez Messiego, zmarnował wyśmienitą okazję. Zawiódł też Thiago, który słabo czuł piłkę, ale można go usprawiedliwić, gdyż wrócił do zespołu po kilku tygodniowej absencji spowodowanej kontuzją.

Kibica Barcelony zapewne martwi informacja o kontuzji Adriano, a w związku z brakiem wyrzuconego za dwie żółte kartki Alevsa, chorobą Abidala, Barcelona zostanie bez swoich najlepszych bocznych obrońców. Będzie to zatem okazja, żeby Guardiola postawił na któregoś z młodych zawodników z cantery. 

Na tą chwilę Blaugrana traci pięć punktów do Realu, który dziś zmierzy się z Villarrealem. Jednak mało prawdopodobne wydaje się, żeby pięciopunktowa różnica utrzymała się dłużej niż 24 godziny. Ku rozpaczy sympatyków Barcy.

poniedziałek, 19 marca 2012

Gniewino

Stadion, na którym będą trenowali Hiszpanie,
a przed nim 'toro de osborne', (osobliwa  wersja z oczami),
niegdyś będący reklamą alkoholu, obecnie symbol Hiszpanii.
W Katalonii nie ma żadnego.











Widok na hotel od strony boiska,
u góry widać okna apartamentów,
gdzie m.in. zamieszka trener del Bosque.

Przykładowy pokój, w którym będą mieszkać
zawodnicy. Z tego, co się dowiedziałam,
każdy piłkarz będzie miał osobny pokój.















A to miejsce, w którym z pewnością nie zabraknie Pique.















Sala, w której będą odbywać się odprawy.

















czwartek, 15 marca 2012

Nieznośne oczekiwanie na mecz

Przyznam, że mam tak parę razy w roku.

Głównie objawia mi się to, gdy Barcelona staje w szranki z Realem (oczywiście nie tylko wtedy, ale głównie), zwłaszcza, że mecz odbywa się zazwyczaj o 22. Dzień przed meczem słabo śpię, rano bywa, że trudno coś przekąsić i te oczekiwanie, jeszcze 10, 8, 6 godzin. Trochę, jak z urodzinami w dzieciństwie, kiedy przyjdą te dzieciaki z prezentami i będą gry i zabawy? Z meczem, to rzecz jasna, bardziej dojrzałe. No ba. 

Jeśli akurat muszę tego dnia być na uczelni, to nie wiem, co mówią ludzie dookoła, którzy zupełnie nie rozumieją podniosłości dnia. Ignoranci. Jeśli jest to dzień wolny, to ciągnie się w nieskończoność, a wszystko robione przeze mnie jest ‘po łebkach’, bo bez skupienia. 

Dziś wstałam i czekam, jeszcze 9 godzin do meczu, cała wieczność. 

Jak już minie cały dzień, tak ślamazarnie się dłużący, zaczyna się mecz, a ja marzę, żeby te 90 minut trwało w nieskończoność i żeby zawodnicy w pełni je wykorzystali, nie trwoniąc czasu na narzekanie i długą celebrację wyrzucania autów. 

Najgorzej jest po, jak nagle kończy się spotkanie, a ja zostaje rozpalona emocjami, nagle czuję pustkę, że cholera się skończyło. I tak do następnego ‘match day’.