niedziela, 12 lutego 2012

Barcelona na lodzie

Barcelona przegrała wczoraj z Osasuną i choć Real odskoczy dziś zapewne na 10 punktów, utrata możliwości walki o mistrzostwo jest dobrą wiadomością dla drużyny Pepa Guardioli.

Uderz pierwszy, uderz mocno! I wal ile wlezie! To zasada głoszona przez jednego z brytyjskich admirałów, wyraźnie zaadoptowana została w sobotę przez zawodników Jose Luisa Mendilibara.  Od początku rzucili się na, próbującą utrzymać się na nogach obronę Barcelony. Zmasowany atak przyniósł im dwa gole już w pierwszej połowie. Żaden zespół w lidze w erze Guardioli nie prowadził jeszcze z Barceloną różnicą dwóch bramek do przerwy. Huragan Osasuna rozpętany przy – 3 stopniach Celcjusza i pokryte lodem boisk, sprawiły, że chwilami gra Barcelony przypominała kabaret, a kibice z niedowierzaniem przecierali oczy, bo Osasuna grała, co i jak chciała.

Choć Pep Guardiola i zawodnicy przed meczem powtarzali, że walki o ligę nie zamierzają odpuszczać, trudno w to uwierzyć, patrząc na skład, który wybiegł w sobotę na boisko. Zaskoczeniem było wystawienie przez trenera Dumy Katalonii w środku pola Sergi Robeto, który wraz z Thaigo mieli kreować grę Barcelony, eksperyment miał być to zaprawdę odważny, na ławce pozostali Xavi, Iniesta i Fabregas. I był to błąd – wielbłąd. Przynajmniej w pierwszej połowie dał się we znaki, Osasuna opanowała środek pola, a młodzi zawodnicy Blaugrany nie potrafili przeciwstawić się najeźdźcą z Pampeluny. Brakowało doświadczonego zawodnika, który uspokoiłby grę, a następnie narzucił przeciwnikowi styl gry Barcelony. Brakowało tez Leo Messiego, którego pod lupą można było szukać wśród zawodników Barcelony.

Sytuacja odwróciła się w drugiej połowie, gdy Barcelona przeszła na system 3-4-3, a do gry zostali delegowani Cuenca i Tello. Obaj rozruszali skrzydła Blaugrany. Po asyście tego pierwszego padł gol, a po strzale drugiego piłka po raz drugi wylądowała w bramce przeciwnik. Grą bardzo dobrze zaczął dyrygować znakomity w drugiej połowie Thiago, a Sergi Roberto zatrybił, aż miło. W głąb boiska cofnął się Messi, przyniosło drużynie korzyści, to po podaniu Argentyńczyka Tello prawie strzelił gola.  W drugiej części mecz na swoją pozycję wrócił Javier Mascherano, który kolejny raz pokazał, że to on, a nie Pique, jest w tej chwili kandydatem do gry na środku obrony w pierwszej drużynie. Właśnie Katalończyk zawinił przy trzech golach, które strzelili zawodnicy Osasuny.

Paradoksalnie jednak tak duża strata punktowa na tym etapie rozgrywek jest korzystna dla Blaugrany. Jeszcze przed meczem z Osasuną złudna wydawała się możliwość odrobienia siedmiu punktów do świetnego Realu. Następne ligowe kolejki będą okazją do ogrywania młodych zawodników, jak wspomniani Tello, Cuenca, czy inne skarby z La Masi. Ważne też będzie zwycięstwo z Realem na Camp Nou, które wydaje się być ligowym obowiązkiem dla Katalończyków.

Drużyna Guardioli będzie teraz musiała skupić się na zwycięstwie z Athleticiem w Pucharze Króla, ale to dopiero w maju. Obecnie celem numer jeden są rozgrywki Ligi Mistrzów. Wiadomo nie od dziś, że zawodnicy Guardioli mają problemy z motywacją, zwykłe ligowe mecze nie są już dla nich wyzwaniem, dlatego celem stanie się drugie z rzędu zwycięstwo w Champions League, a co za tym idzie – pokonanie Realu, rewanż za przegraną ligę.