niedziela, 19 czerwca 2011

Transfery na piątkę?

Portal fcbarca.com zapytał swoich czytelników, który z zeszłorocznych transferów Blaugrany uważają za najlepszy. David Villa i Javer Mascherano zostali zdecydowanymi zwycięzcami wśród internautów, zdobywając kolejno 50 % i 43 %. 

Obecnie Barcelona szykuję się do kupna nowych zawodników, na jej celowniku są Alexis Sanchez (który ogłosił już, że odchodzi z Udinese), Giuseppe Rossi  (którego przejście do klubu ze stolicy Katalonii coraz bardziej się oddala, gdyż Villarreal odrzucił propozycję Barcy, uznając ją za niewystarczającą). I Cesc Fabregas, którego perypetie obserwujemy kolejny rok z rzędu, zastanawiając się, czy może w tym roku uda się Katalończykowi wrócić do ojczyzny. Zanim nowi piłkarze znajdą się w szeregach Barcy, warto zastanowić się nad poprzednim sezonem i transferami, których dokonał klub, w końcu trzy z nich były decyzjami nowego zarządu. 

David Villa, Adriano, Javier Mascherano i Ibrahim Affelay , to zawodnicy, którzy wstąpili w szeregi Mistrza Hiszpanii w minionym sezonie. 

David Villa przeszedł do FC Barcelony tuż przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata w RPA. Hiszpan miał być prezentem dla kibiców Barcy od ustępującego z fotelu prezesa – Joana Laporty. Duma Katalonii zapłaciła z Asturyjczyka 40 mln euro. Gdyby władze nie zdecydowały się na kupno zawodnika cena mogłaby wzrosnąć, Villa był jednym z bardziej wyróżniających się piłkarzy, a także najskuteczniejszym zawodnikiem mistrza świata, dla którego zdobył 5 goli. 

Drugim, z mojego punktu widzenia najmniej docenionym, wzmocnieniem było dla Barcelony przejście z Sevilli za blisko 10 mln euro Adriano. Brazylijczyk jest zawodnikiem uniwersalnym, może grać na lewej i prawej obronie,   a także w pomocy. Pod nieobecność Abidala i Alvesa, świetnie sprawował się jako ich zmiennik, będąc pewnym punktem na boisku. Wystarczy przypomnieć, że w pierwszym Gran Derbi w tym roku, to on był jedną z podstawowych postaci, m.in. wybił piłkę z linii bramkowej po strzale jednego z Królewskich. Niestety Adriano wydaje się być traktowany pomacoszemu, niewielu widzi jego potencjał, sam Guardiola wydaje się zbytnio w  niego nie wierzyć. Mając takiego zawodnika, uważam, że Barca nie musi szukać lewego obrońcy. Wystarczy uwierzyć w Adriano.

Ostatnim letnim transferem było przejście z Liverpoolu Javiera Mascherano. Argentyńczyk, mimo że jest wielką gwiazdą, przyjął rolę rezerwowego, co musiało być ciężkie, zwłaszcza, że o pozycję przyszło mu rywalizować z młodym Busquetsem. Były zawodnik The Reds swoje przecierpiał, siedząc na ławce, gdy jednak dostał okazję, w pełni ją wykorzystał. To on wybił piłkę w ostatnich minutach meczu z Arsenalem w 100% sytuacji dla Kanonierów. Niestety to także on nie sięgnął piłki w meczu z Realem na Mestalla, gdy Ronaldo strzelił na 1:0 i Królewscy wygrali mecz. Jednak Masche, to wielkie wzmocnienie dla drużyny Guardioli. Podczas gdy trener Barcy miał problemy z środkową linią obrony, to właśnie zawodnik z numerem 14, zastąpił godnie Puyola i Abidala. 

W grudniu w Barcelonie zawitał młody Holender – Ibrahim Affelay. Młodzian zabłysnął w tym sezonie w pełni tylko raz, ale za to jak. W pierwszym meczu półfinałów Ligi Mistrzów z Realem, po wejściu na boisku zrobił rajd prawą stroną i to po jego dośrodkowaniu Messi strzelił gola na 1:0. Poza tym widać, że Holender powoli się rozkręca, krok po kroku rozumiejąc taktykę Barcy. Mnie jednak on nie przekonuje, widać, że ma potencjał, pokazuje to w meczach swojej reprezentacji, jednak w Barcelonie, gdy dostaje szansę nie błyszczy, jest po prostu dobry. Denerwuje mnie jego sposób gry, który polega na biegu do linii końcowej i dośrodkowaniu w pole karne. Zdecydowana większość kończy się klapą. Być może Affelay potrzebuje czasu i w najbliższym sezonie stanie się mocnym fundamentem Barcy. Pytanie tylko na jakiej pozycji będzie grał. W środku pola po przyjściu Fabregasa nie będzie już dla niego miejsca, w ataku zaś będzie miał tak samo dużą konkurencję. 

Transfery minionego sezonu pokazały, że włodarze Barcy mieli nosa, co do zawodników, których sprowadzili. Fanom Dumy Katalonii pozostaje więc wiara, że tegoroczne transfery będą także sukcesem.

czwartek, 9 czerwca 2011

Kolonie katalońskie

Przez wiele dziesiątek lat, Katalonia, pod szyldem Królestwa Aragonii,  była potęgą morską, podbijając kolejne ziemie, swoje wpływy obejmując, swego czasu, nawet  Ateny. Czy po kilku wiekach czas na kolejne katalońskie kolonie – tym razem pod znakiem piłki nożnej?  

Barceloną zachwyca się cały świat. Tygodnik opinii Neewsweek poświęcił Katalończykom okładkę, pytając – Czy FC Barcelona, to najlepsza drużyna w historii? Jak świat długi i szeroki zdania na ten temat będą podzielone, na pewno jednak znajdą się tacy, których model barceloński zauroczył na tyle, żeby wprowadzić go na swój grunt.  

Luis Enrique jest już praktycznie trenerem włoskiej Romy. Zauroczeni prowadzeniem przez niego Barcy B – włodarze Rzymian, postanowili sprowadzić go na Stadio Olimpico. Pytanie, czy przyświecała temu myśl, że przeniesie on na grunt włoski to, co zbudowano na gruncie katalońskim? Być może. Hiszpan już zapowiedział, że jego Roma będzie grała bardzo atrakcyjny futbol (patrz taki, jak gra Barça?). Czy włoska piłka, będąca obecnie w dołku, za pomocą Romy, stanie się ziemią, na której zakwitnie owoc Barçy? 

Media katalońskie już wrą, mówi się, że włodarze chcą ściągnąć do klubu Bojana Krkicia. Zapewne nie będzie to jedyna spekulacja, która łączyła będzie z Romą młodych zawodników Barcy, w końcu Enrique miał okazję ich poznać, jak nikt inny i wie, na co ich stać. 

Czy Hiszpan będzie pierwszym kolonizatorem z ramienia FC Barcelony? Czy na półwyspie apenińskim zagości barcelońska tiki – taka? Dowiemy się w najbliższych miesiącach.


poniedziałek, 6 czerwca 2011

Fabregas , piłkarz w Barcelonie (nie) pożądany

Włodarze FC Barcelony usilnie próbują sprowadzić Farbregasa do drużyny Pepa Guardioli. Komu to jest potrzebne? Barcelona może na tym transferze więcej stracić, niż zyskać.

Arsena Wenger, sprowadzając do Arsenalu Katalończyka zrobił świetny interes, kupił młodego i zdolnego zawodnika, którego przemienił w odpowiedzialnego  kapitana swojego zespołu. Farbergas, mimo swoich 24 lat, jest już doświadczonym zawodnikiem, od paru lat wiodąc prym w klubie. Od kilku lat chce go Barça, bardziej, niż kogokolwiek na świecie. Całe zeszłoroczne okienko transferowe, to opera mydlana pt. „Czy Cesc zagra w końcu w Barcie?”  Jak wiemy, nie zagrał, a francuski trener Arsenalu denerwował się wręcz spekulacjami i presją, którą wywoływały media, zawodnik i działacze Barcy. Trudno się mu dziwić, Cesc, jest postacią kluczową w jego zespole. 

Tymczasem sprawa transferu wróciła, niczym bumerang, wydaje się nawet, że z dwojoną siłą, która tym razem doprowadzi do końca, upragniony przez wielu transfer. 

Pytanie tylko – po co, czy Barcelona rzeczywiście potrzebuje kolejnego pomocnika? Skłaniałabym się do odpowiedzi, brzmiącej zdecydowanie NIE, na tej pozycji jest dość tłocznie, Xavi, Iniesta, Busquets, Keita, Affelay, Mascherano, no i na końcu Thiago. Właśnie, Thiago, zawodnik, który ma być przyszłością klubu, Guardiola daje mu coraz więcej szans, a on zdaje się nie zawodzić, popełnia błędy, ale to normalne dla żółtodzioba, widać, że uczy się od swoich mistrzów, z którymi gra w drużynie. Plan był taki, Xavi zmuszony będzie za kilka lat do odejścia na sportową emeryturę, jego miejsce zajmie Iniesta, a za Iniestę wejdzie Thiago. Plan w swej prostocie genialny, utrzymujący ciągłość rodu La Masia na tej pozycji. Jednak na drodze stanąć może inny z dzieci La Masi, niegdyś niechciany, teraz mocno pożądany Fabregas, którego postać zagraża Thiago, tak, że młodzian zostanie zmuszony do odejścia z klubu, co będzie wielką stratą dla Barcelony, w przyszłości może się okazać, że był to jeden z większych, o ile nie największy, z błędów Guardioli i Rosella. 

El Mundo Deportivo zapytało swoich internatów, kogo wolą, czy Cesca, czy Thiago, ten drugi wygrał z miażdżącą przewagą, uzyskując 83% głosów. A jeden z internautów napisał „Thiago to przyszłość Barcelony, Cesc to przeszłość”.

Arsen Wenger wyczuł, że Fabregasa raczej w klubie nie zatrzyma, postanowił więc, że w zamian za Fabregasa (na którym zarobi niemałe pieniądze) chce także młodego Thiago Co, jeśli dojdzie do skutku, będzie świętnym posunięciem ze strony Francuza, wielką stratą dla Dumy Katalonii. 

Załóżmy pewną sytuację, w której do Barcelony przybywa Fabregas, jak w tym przypadku ma zostać ustawiona Barca? Wyobrażacie sobie, żeby Iniesta usiadł na ławce? Cesc to zawodnik gotowy i kompletny, który musi grać w pierwszym składzie, nie siedzieć na ławce rezerwowych, nawet w tak wielkim klubie, jak FC Barcelona. Podobny problem miał zresztą w reprezentacji Hiszpanii, gdzie większość czasu spędza na ławce, będąc jedynie zmiennikiem Xaviego i Iniesty. Można oczywiście myśleć o przesunięciu Iniesty do linii napadu, ale jego miejsce jest w pomocy, gdzie kieruje z „drugim z bliźniaków” barcelońską orkiestrą piłkarską.

Największą presję na transfer Farbregasa do Barcelony zdają się wytwarzać zawodnicy, Pique (przodownik pracy w tej sprawie), Puyol, Xavi i Messi wielokrotnie powtarzali, że chcieliby, żeby w ich zespole zagrał ich przyjaciel. Zapewne każdy pamięta sytuację, która miała miejsce, gdy podczas świętowania Mistrzostwa Świata, Pique i Puyol zaszli od tyłu Cesca i założyli na niego koszulkę FC Barcelony. Pytanie, czy klub powinien poddawać się presji swoich zawodników.
Barcelona kupując Cesca może stracić nie tylko grube miliony, ale także wschodząca gwiazdę Thiago, co może okazać się w przyszłości wielką stratą, jednak wszystko wskazuje na to, że już w tym sezonie Cesc Fabregas założy na siebie nową koszulkę FC Barcelony, z logiem Fundacji Qatar