niedziela, 19 grudnia 2010

La Manita otra vez y siempre Andes Iniesta con Espanyol

źródło: El Mundo Deportivo

Piłkarze FC Barcelony kolejny raz udowodnili, że w tej chwili na świecie nikt nie może się z nimi równać. Choćby przeciwnik gryzł trawę, wypruwał z siebie flaki, czy próbował szamańskich modlitw, nie ma szans. Dopóki zawodnikom Barcy chce się grać, do póty nie ma mocnych na zespół Pepa Guardioli. Mimo serca, które pozostawili na boisku zawodnicy Espanyolu, nie udało im się zwyciężyć, czy zremisować z lokalnym wrogiem.

Dla obu zespołów ten mecz to Wielkie Derby, które nie są zwykłym pojedynkiem ligowym. Zresztą jak większość pojedynków derbowych na całym świecie. Parę lat temu mecz Blaugrany z Pericos (Papużki) decydował o tym, czy Barcelona będzie liczyła się jeszcze w walce o tytuł z Realem Madryt, mimo że Espanyolowi zwycięstwo dawało tylko satysfakcję, to zawodnicy Papużek walczyli, jak tylko mogli i remis, który uzyskali sprawił, że kibice Królewskich mogli cieszyć się z kolejnego Mistrzostwa.

Jednak nienawiść pomiędzy obiema drużynami ma większe podłoże ideologiczne. Kibice FC Barcelony, to głównie katalońska lewica, manifestująca swoją niechęć do kastylijskiej Hiszpanii. Kibice Espanyolu, to przeciwwaga dla rywali zza miedzy, są to sympatycy prawicy.

Wczoraj na Cornellá-El Prat zasiedli tylko kibice Espanyolu, włodarze klubu postanowili zadbać o to, żeby wśród publiczności nie znalazł się żaden kibic lokalnego rywala. Dlatego też bilety mogli kupować tylko socios lub ich rodziny, czy znajomi. Na mecz przygotowano specjalną oprawę. Publiczność była bardzo bojowo nastawiona do meczu z Barcą.

Zawodnicy Barcelony nie mogli liczyć na miłe przyjęcia, podczas prezentacji składów wygwizdywano ich, gdy któryś z nich był przy piłce sytuacja się powtarzała. Tylko Andres Iniesta został przywitany przez publiczność na Cornellá-El Prat oklaskami. Wszystko to w dowód wdzięczności dla piłkarza Barcelony. Iniesta po tym, jak w 116 minucie finałowego spotkania o Mistrzostwo Świat strzelił gola, zdjął swoją koszulkę reprezentacyjną pod którą miał podkoszulek z napisem "Dani Jarque siempre con nosotros" (Dani Jarque na zawsze z nami). Tym zachowaniem podbił serca kibiców Espanyolu. Dani Jarque zmarł tragicznie w 2009 roku, był wychowankiem i kapitanem Papużek. Był także przyjacielem Andresa Iniesty, stąd też taki gest wobec rywala ze strony kibiców zespołu trenra Mauricio Pochettino. Na trybunach można było zobaczyć m.in. napisy "Andres Iniesta zawsze z nami", czy też specjalnie zrobione koszulki z numerem 21 i nazwiskiem, reprezentanta Hiszpanii, z którym to wcześniej na plecach grał właśnie Jarque. Schodzącego w 86 minucie Iniestę żegnały gromkie oklaski, nie tylko ze strony kibiców, ale i samych zawodników.

Mecz był bardzo zacięty, zresztą jak zawsze, 9 żółtych kartek pokazał sędzia, dziw bierze, że żaden z zawodników nie otrzymał czerwonego kartonika.

Tym meczem drużyna Pepa Guardioli pokazała, że nikt nie może być pewien siebie przed meczem z Dumą Katalonii.

Aż szkoda, że zawodników Blaugrany czeka przerwa świąteczno-noworoczna, gdyż będąc na takim "gazie" zawodnicy powinni grać, grać i grać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz