Po strzeleniu we wczorajszym meczu swojego pierwszego gola, nowy nabytek Barcelony – Alexis Sanchez, manifestując swą radość i ryzykując żółtą kartkę – zdjął koszulkę. Co tu dużo ukrywać, cała drużyna Barcy może koledze pozazdrościć dobrze rozbudowanej muskulatury, pod którą kryje się nieśmiały chłopak.
- Wybrałem Barcelonę, żeby się dużo nauczyć i w przyszłości móc opowiadać swoim wnukom, że grałem z Messim i Xavim – mówił tuż po przybyciu do stolicy Katalonii, wyraźnie onieśmielony hałasem, który panował dookoła. Chilijczyk cały czas podkreślał, że przejście do Blaugrany było dla niego wielkim marzeniem.
Nieśmiały Alexis, ciągle nie wierzy, że gra w drużynie Pepa Guardioli, a po zdobytej bramce z gratulacjami podbiegają Messi, czy Iniesta. Sanchez po meczu krąży wokół kolegów, niczym zagubiony chłopiec wśród swoich idoli, szukający pomocnej dłoni, a nawet, jakby bał poprosić o autograf. Nieśmiałość Chilijczyka widać na boisku, większość czasu, spędzając na przy linii bocznej, jakby po cichu, spoglądając w stronę wielkich kolegów, rozgrywających swój mecz, podczas gdy on zajął najlepsze z możliwych miejsc.
Zadebiutował w meczu wielkim – z Realem, wkrótce po powrocie z wakacji i przerwie reprezentacyjnej, był prawie najlepszym zawodnikiem na boisku, pokazując siłę i charakter. Nie sparaliżowała go stawka meczu, odwieczne derby, które do tej pory oglądał w telewizji. Nieśmiałość znika u Sancheza, gdy dostaje piłkę, widać, że zamienia się wtedy w wojownika, a gdy kończy się mecz jakby tracił pewność wśród wielkich kolegów. Wydaje się, że po każdym podaniu oddycha z ulgą, ciesząc się, że nie zepsuł gdy wielkim kolegom.
Po zdobyciu Superpucharu Hiszpanii zawodnicy Barcelony tradycyjnie zrobili rundę dookoła płyty boiska dumnie prezentując wywalczone trofeum, wśród nich, nieobecny w tym meczu Chilijczyk. Przyszedł i czas na Alexisa, żeby podnieść puchar, Andres Iniesta podał go nowemu koledze, a ten… nie wiedział, co zrobić, onieśmielony, jakby niedowierzał, że także on go wywalczył, że jest jego pełnoprawnym posiadaczem. Do pomocy przyszedł mu kolega z Ameryki Południowej - Adriano, ruchem rąk pokazując, żeby zdobycz podniósł z dumą pokazując szczęśliwym ludziom, zasiadającym na Camp Nou. Sanchez tak też zrobił, z dużą (a jakże) dozą nieśmiałości, jak niepewny swojej odpowiedzi uczeń, zgłaszając się na lekcji.
Rozczulający jest młody Chilijczyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz