czwartek, 1 września 2011

Zmourinizowana kadra Hiszpanii



Jeśli reprezentacja Hiszpanii chce sięgnąć po kolejny tytuł na Euro, to czym prędzej muszą zrobić coś z Mourinho, bo jego piekielna moc może sprawić, że mimo zapowiedzi zawodników, że wszystko jest dobrze, coś w kadrze w końcu pęknie i roztrzaska się na lata. 

Po wiosennych El Clasico obawiano się pierwszego zgrupowania kadry z udziałem skłóconych zawodników Realu i Barcelony, mecze, które miały być świętem stały się festiwalem brudnych fauli i przepychanek, niektórzy z zawodnik Realu przestali nawet follołować na twitterze swoich kolegów z Barcelony, co może wydawać się śmieszne, ale w rzeczywistości o pokoju między zawodnikami nie świadczyło. Piłkarze Królewskich  uważali także, że Gerard Pique przed finałowym meczem o Puchar Króla krzyczał do nich – Odbierzemy Wam puchar Waszego Króla. Sam Pique stanowczo zaprzeczał oskarżeniom. Trener del Bosque głośno mówił, że ma nadzieję, że wojna z ligowych boisk nie przeniesie się do reprezentacji. Przerażony perspektywą dwumeczu o puchar Hiszpanii głośno zapewniał, że jest madridistą i barcelonistą, mimo że przez lata związany był z Królewskimi, chciał pokazać, że reprezentacja ma łączyć, nie dzielić.  

O reprezentacji Hiszpanii mówiło się, że nie mogła osiągnąć wiele z powodu braku spójności między występującymi w niej Kastylijczykami, Katalończykami, czy Baskami. Znane było przysłowie  – grają jak nigdy, przegrywają jak zawsze. Sukces udało się osiągnąć dopiero na Euro 2008, gdzie Luis Aaragnoes doprowadził reprezentację swojego kraju do mistrzostwa Europy, dwa lata później Vicnetne del Bosque powiódł kadrę do mistrzostwa świata. Triumf na mundialu w RPA miał być impulsem, mającym przyczynić się do zjednoczenia, na katalońskie ulice wyszli mieszkańcy północnego regionu Hiszpanii, z hiszpańskimi flagami w rękach, z okrzykiem „Espana”.  W mediach rozpoczęła się debata, na temat jednoczącej roli kadry Hiszpanii. Jednak wszystko spaliło na konewce, gdy w Madrycie pojawił się diabeł w ludzkiej skórze – Jose Mourinho. 

- Rozmawiałem z Ikerem i wszystko jest  dobrze – mówi Xavi. (Tak na marginesie, z Ikerem? Przecież  kadrze jest jeszcze paru innych piłkarzy Realu) Obaj zawodnicy darzą się wielką sympatią już od lat, razem zdobyli wiele tytułów w reprezentacjach młodzieżowych.  Ich przyjaźń bardzo ciepło opisywał Xavi w swojej biografii. To właśnie kłótnia tych dwóch zawodników, podczas drugiego meczu o Superpuchar,  jak w soczewce pokazała, że niedobre rzeczy dzieją się pomiędzy piłkarzami obu drużyn.  
Wróćmy do czorta Mourinho. Portugalczyk  zdaje sobie sprawę, jak ważnym zawodnikiem dla drużyny i kibiców jest Casillas, po odejściu z Realu Raúla i Gutiego, to on, jako jedyny wychowanek i madridistas w składzie, jest przywódcą tego zespołu, ani kupiony za grube miliony Ronaldo, czy zatrudniony „najlepszy trener świata” nie mają takiej pozycji w klubie. Dlatego Mou wprost nie zadrze z kapitanem, zresztą zdaje sobie sprawę, że Casillas to najlepszy bramkarz świata i choćby z przyczyn czysto sportowych nie pozwoli sobie na wojnę z Hiszpanem. Wiadomo, że Casillas za swoim trenerem nie przepada. Jeden z hiszpańskich dziennikarzy tak określił tą sytuację - Casillas nie jest zmourinizowany. Kapitan Królewskich wydaje się być jedynym, którego szatańskie metody Mourinho nie zdemoralizowały, choć też chwilami ponosiły go emocje. To właśnie postawa kapitana reprezentacji Hiszpanii może być kluczową w pogonieniu trenera Królewskich. 

Kłótnie między zawodnikami obu drużyn nie są normalne i jedynym winnym całego zamieszania jest Jose Mourinho. I nie wydaje się, żeby Portugalczyk zmienił swoje zachowanie, a po każdym meczu w ramach El Clasico zawodnikom będzie coraz ciężej wracać na zgrupowania i uśmiechać się do siebie nawzajem, wspominając, że kilka tygodni wcześniej jeden narażał drugiego na groźną kontuzję, a chwile później skakali sobie do gardeł. 

- Jesteśmy dorosłymi ludźmi i chcemy wszystkiego najlepszego dla naszej drużyny. – mówi Busquets i dodaje – są dobre wibrację między nami. Czyżby? 

Ciekawe, że zawodnicy nie związani z Realem, czy Barceloną patrzą na to inaczej. - Sytuacja w reprezentacji jest bliska załamania – powiedział Santi Cazorla, a Pepr Reina dodał - Atmosfera w zespole stała się trochę dziwna. 

Być może zawodnicy Barcelony i Realu sami siebie próbują przekonać do tego, że jest dobrze, bo w głębi duszy nie mogą na siebie patrzeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz