Po wczorajszym remisie Osassuny z Sevillą, porażce Granady z Realem
Sociedad długo wyczekiwanym zwycięstwie Villarrealu, dziś czas na ciąg dalszy
hiszpańskiej ligi.
Po łatwym zwycięstwie nad
Osassuną, Barcelonie przyjdzie zmierzyć się z liderem hiszpańskiej ekstraklasy –
Valencią, która w trzech meczach zgromadziła komplet punktów, a w swoich
szeregach ma Roberto Soldado, który wspólnie z Messim dzierży obecnie koronę
króla strzelców. Trzecia w poprzednim sezonie drużyna Nietoperzy i pierwsza w
klasyfikacji Barcelona powinny dzisiejszego wieczoru zgotować spektakl na
najwyższym poziomie.
- Valencia to jeden z
silniejszych zespołów w naszej lidze – mówił na wczorajszej konferencji
prasowej Pep Guardiola. Być może, jednak w zeszłym sezonie zajmującą ostatnie miejsce
na podium drużynę Emryego traciła ponad 20 punktów do zwycięzcy z Barcelony. Mecz,
który powinien sprawiać, że na plecach pojawią się ciarki, dla wielu jest tylko
formalnością, bo jeśli nawet Blaugrana przegra spotkanie na Mestalla, to w
końcowej klasyfikacji zagrożenia ze strony Nietoperzy nie ma się co spodziewać.
Na potknięcie Barcelony czeka
Real Madryt, który po niedzielnej porażce w Levante chce wygrać z Racingiem
Santander. Zraniona duma Królewskich może sprawić, że zawodnicy Racingu odpokutują
blamaż w Walencji. Oczywiście, jeśli na ich drodze nie staną sędziowie, a
zawodnicy z Santander nie złapią w pułapkę Królewskich, prowokując i wcielając
się w światowej klasy aktorów, jak miało to podobno miejsce w meczu z Levante. Wiadomo,
że w meczu nie zagra Sami Khedira, przez kontuzję będą pauzować będą Coentrao i
Pepe. Mimo najlepszej kadry w historii klubu, jak zapowiadały media, do tej
pory Jose Mourinho do boju posłał zaledwie 13 zawodników. Nieobecność trzech
podstawowych zawodników, to więc duże osłabienie, gdyż zasiedziali na ławce
zawodnicy Królewskich mogą być bez formy. W słabej dyspozycji może być cały
Real, który po słabym meczu w Zagrzebiu, rozegrał fatalne spotkanie w minioną
niedzielę. Oczywiście w Santander liczą na powtórzenie wyczynu Levante.
Bardzo ciekawie zapowiada się
pojedynek dwóch wielkich osobowości trenerskich – Marcelo Bielsy i Manuela
Pelligriniego. W Maladze drużyna prowadzona przez chilijskiego trenera podejmie
podopiecznych byłego trenera reprezentacji Chile Athletic Bilbao. Baskowie po
trzech kolejkach zgromadzili zaledwie jeden punkt, co jest bardzo marnym
wynikiem klubu, który reprezentuje Hiszpanię w Lidze Europejskiej. Dowodzona
przez szejków Malaga słabo wystartowała w rozgrywkach ligowych, jednak po
pierwsze koty za płoty i podopieczni byłego trenera Realu mają 6 punktów,
podobnie jak sąsiadujący z nimi w ligowej tabeli Real Madryt.
Po pewne zwycięstwo powinno
sięgnąć rozpędzone Atletico, które podejmie u siebie Sporting Gijón. U sąsiadów
z Rayo także będzie ciekawie, skazywany na spadek zespół z dzielnicy Vallecano,
obecnie mający na swoim koncie 5 punktów, podejmie pogromcę Realu – Levante. Piłkarze z
Walencji rozpędzeni i rozochoceni zwycięstwem nad Królewskimi zapewne myślą o
wywiezieniu z Madrytu trzech punktów.
Canal + pokaże dziś tylko dwa
mecze La Ligi – nie trudno zgadnąć – Realu i Barcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz