Już jutro rusza La Liga, opóźniona niczym nasze PKP, ale wyczekiwana przeze odkąd wydała ostatnie tchnienie w maju, po zwycięstwie Barcelony, drugim miejscu Realu i spadku Deportivo – wraca liga mistrzów świata.
Pojedynek Guardioli z Mourinho, Messiego z Ronaldo, Barcelony z Realem to to, co rozpala w hiszpańskiej lidze, nawet, gdy nie mierzą się bezpośrednio, ich rywalizacja trwa. Liczy się liczba strzelonych bramek, wygranych spotkań i tytuł króla strzelców i pichichi, który z dużą dozą prawdopodobieństwa padnie łupem Ronaldo bądź Messiego. Nie tylko oni walczą, swoją rywalizację rozgrywają Valdes i Casillas, uznawany za gorszego bramkarz Barcelony, od trzech lat sięga po tytuł najlepszego bramkarza ligi – puchar Zamory. W latach 50 zawodnika Blaugrany, to właśnie jego przejście do Realu wywołało wiele kontrowersji, to pierwsza transferowa zadra kibiców z Katalonii.
Liga dwóch drużyn, ale czy Premier League nie jest ligą czterech drużyn? Może i w hiszpańskiej lidze wygra Blaugrana lub Królewscy, ale zmagania dwóch kolosów, którzy muszą wygrać każdy mecz, przegrana może oznaczać utratę tytułu, sprawia, że staje się to pasjonujące. I do tego zwieńczenie, dwa mecze el Clasico, wizytówka, choć ostatnimi czasy nadszarpnięta, wciąż jednak elektryzuje, a może teraz i bardziej, dawne antagonizmy znowu wychodzą na wierzch, ze zdwojoną siłą. W tym sezonie ciąg dalszy.
Tuż na przedprożu Olimpu czai się Malaga, z zastrzykiem gotówki, gotowa na pojedynki z bogami, do tego dochodzi Manuel Pellegrini. Chilijski trener, który z Realem zdobył więcej punktów w lidze niż Mourinho, a którego Villarreal zachwycał, jest w stanie zbudować drużynę, która zagrozi wielkim rywalom. I do tego powrót Ruuda van Nistelrooya i pokaźnej listy innych transferów, których dokonali w Maladze.
Jednak o trzecie miejsce będzie trwała zaciekła rywalizacja – Znamy realia tej ligi, najwyższe możliwe do zdobycia miejsce, to ostatnie na podium – mówił jeden z zawodników Sevilli, to właśnie Andaluzyjczycy będę bili się ze wspomnianą Malagą, Valencią, czy Atletico Madryt. Los Colchoneros wzmocnione przyjściem Falcao (m.in.) i trenerem Manzano, ale bez De Gei w bramce i Aguero w napadzie. Czy Falcao, dla którego przykładem był Torres, nawiąże do najlepszych występów Hiszpana? W Madrycie bardzo na to liczą. W Valencii po stracie kolejnej z gwiazd (po zeszłorocznej sprzedaży Villi i Silvy) – Juana Maty, nadzieję pokładają w młodym Canalesie, który ma coś do udowodnienia Mourinho i Madrytowi, a wiadomo, że posiada wielki talent. Sąsiedzi z Villarreal szczęśliwi, że pozostali Rosi i Nilmar łapią kolejny oddech i zamierzają udowodnić swoją wartość, już na początku sezonu przyjdzie im się zmierzyć z samą Barceloną. Nie zapominajmy o Athletic Bilbao, Baskowie z Marcelo Bielsą w roli trenera, mogą potwierdzić swoja wartość w tym sezonie. Dzięki ich zeszłorocznym poczynaniom podopieczni Argentyńskiego trenera powrócili na europejskie salony. I awansowali do Ligi Europejskiej.
Z La Ligi odeszło w tym okienku wielu świetnych piłkarzy, wspomniani już David de Gea, Kun Aguero, Juan Mata, Bojan Krkić czy Pablo Osvaldo. Bliskim odejścia jest Diego Forlan, od paru tygodni kuszony przez Inter Mediolan. Polska straciła także naszego rodzynka w hiszpańskiej lidze, bo z Realem pożegnał się Jerzy Dudek. W związku z tym, że życie nie znosi próżni, w Primiera Division zawitało także kilka nowych gwiazd – Cesc Fabregas, Alexis Sanchez, Nuri Sahin, Fabio Contrao, czy Falcon i Arda Turan. Ale ja z ciekawością spoglądam do Getafe, gdzie wraca były król strzelców La Ligi i Mistrz Europy – David Güiza, który nie zrobił wielkiej kariery poza Hiszpanią.
Najbliższy sezon będzie także kolejnym zmagania się z problemami finansowymi klubów, 7 z 20 drużyn nie ma jeszcze wykupionych miejsc reklamowych na swoich koszulkach, a groźba strajku ciągle wisi nad Hiszpanią.
To będzie wyjątkowy sezon, dla Realu teraz, albo nigdy. Dla Barcy – być może ostatni w roli trenera Pepa Guardioli. A może i Mourinho pożegna się z ligą? Ale o tym już w innej bajce, eee, w nim wpisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz