środa, 17 sierpnia 2011

Obsesja


15 sierpnia na Camp Nou dokonano działa końcowego, zgromadzeni kibice przyszli powitać zawodnika, na którego czekano w Barcelonie od kilku lat. Sam Fabregas uśmiecha się od ucha do ucha na każdym zdjęciu, w wywiadach podkreślając, że jest szczęśliwy, pytanie, czy ten transfer nie odbije się Barcie czkawką. 

Katalońska prasa już rozpisuje się na temat ewentualnego transfery Javiera Mascherano, który miałby mieć miejsce z powodu przejścia do Barcelony byłego kapitana The Gunners. Mimo katastrofalnej formy, którą Argentyńczyk prezentował w pierwszym meczu o Superpuchar jego odejście byłoby wielką stratą. To właśnie kapitan reprezentacji Argentyny w końcówce sezonu był jednym z mocniejszych punktów w zespole Guardioli, grając zarówno jako defensywny pomocnik, jak i środkowy obrońca. Gdyby przejście Fabregasa spowodowało odejście Mascherano, byłby to powód do zmartwień Pepa.

O Thiago ubiega się Milan, który właśnie w przyjściu Cesca wietrzy szansę na pozyskanie zawodnika Barcy. Świetny w prezesonie syn Mazinho, pokazał, że jest przyszłością Blaugrany i następcą Xaviego. Jednak przyjście Fabregasa może sprawić, że pełen wiary w coraz większą ilość występów w Barcelonie zawodnik, postanowi odejść z drużyny, a w swoje ramiona przyjmie go niejeden pracodawca. Pozostaje nadzieja, że Pep, jeszcze przed przejście Fabregasa, wiedział, co robi nie pozwalając na odejście z Dumy Katalonii Thiago. Nadzieją jest długi sezon i walka na wielu frontach, co czeka Katalończyków,  pozwalając pokazać się obu zawodnikom. Na myśl przychodzi mi ankieta, którą wkrótce po finale CL umieścił jeden z dzienników katalońskich, w którym pytano czytelników, które zawodnik jest przyszłością klubu  -  Cesca, czy Thiago, blisko 80% wybrało tego drugiego, czując, że mają do czynienia z czystym złotem.

- Nie mamy pieniędzy na inne transfery – mówił Zubizarreta po prezentacji Cesca. Dziurawa obrona Barcelony sprawia, że podstawowym pytaniem jest, dlaczego Barcelona nie kupiła w tym okienku żadnego środkowego obrońcy, dodatkowo pozbywając się Milito. Czekanie na powrót Puyola może być zgubne w skutkach, pokładanie nadziei w młodym Fontasie, też nie jest najlepszym pomysłem, patrząc na najbliższy sezon. Więc co zrobić? Obecnie z światowej klasy środkowych obrońców Blaugrana ma tylko Pique (mowa o tych zdrowych), nic więcej, wygląda to słabo, zwłaszcza, że mówimy o najlepszym zespole na świecie. Jeden Pique wiosny nie czyni. Osobiście nie wierzę w Busquetsa, grającego na środku obrony. Wszystko to improwizowana obrona, fasada, której Real nie zmiótł z powierzchni ziemi,  ale z pewnością nie omieszka tego zrobić przy każdej najbliższej okazji. Podobnie, jak inne wielkie kluby, którym przyjdzie zmierzyć się z Barceloną. O ile jeszcze przed chorobą, świetnie na środku obrony sprawował się Abidal, to ostatni mecz nie daje na tą chwilę nadziei. Oczywiście jest jeszcze możliwość zmiany ustawienia, czyli gra trzema obrońcami i czterema pomocnikami, jednak ten pomysł wydaje mi się na tą chwilę chybionym. 

Guardiola zapowiada, że nie szuka obrońcy, że jeśli będzie potrzebował, to skorzysta z zawodników rezerw. Oby w kwietniu nie powtórzył słów z tego roku, że ma za małą kadrę, a co gorsza, że nie wie z czego ulepić obronę Barcelony, póki co będącej kolosem na glinianych nogach. 

Wszystko to konsekwencje obsesyjnego skupienia się na transferze Fabregasa. Kibice Barcelony powinni mieć jednak nadzieję, że tak upragniony powrót ich Cesca przyniesie zespołowi korzyści, nie straty. Ciekaw tylko, co jeśli zawodnik nie będzie w formie, a pokładane w nim nadzieje runą? No i sprawa kluczowa, zarówno klub i Fabregas stali się swoimi niewolnikami, czy wyobraża sobie ktoś, że Barcelona będzie chciała się w przyszłości pozbyć się swojej nowej czwórki, albo że Fabregas będzie chciał opuścić klub z Camp Nou?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz