wtorek, 26 kwietnia 2011

Siedem plag Barcelony

źródło: sport.es
Od dwumeczu z Realem zależy bardzo wiele, dla obu klubów. Zwycięstwo w Lidze Mistrzów, to prestiż, żaden z zespołów nie odpuści, na pewno. Barca po tytuł sięgnęła ostatnio dwa lata temu, mimo tego piłkarze głodni są zwycięstwa w LM. Blaugranie marzy się triumf na stadionie Wembley, gdzie w 1992 roku zespół Johana Cruyffa wzniósł Puchar Europy, po zwycięstwie nad Sampdorią Genua 1:0, mecz ten doskonale pamięta Pep Guardiola. Na przeszkodzi staje rozpędzony i świetny Real, który jest, jak walec, a zawodincy Mourinho wierzą w siebie teraz, jak mało kto.

Tymczasem droga do Londynu jest długa i wyboista, a na Barcę spadły plagi, które mogą zagrozić zwycięstwu nad odwiecznym rywalem.

Po pierwsze - brak Carlesa Puyola, zawodnik co prawda jest w składzie na mecz z Realem, ale wiadomo, że kontuzja mięśniowa, może odnowić się w każdej chwili, co może oznaczać, że w jednym meczu zagra, w drugim nie, a przecież obecność Katalończyka w drużynie jest bardzo istotna. „El Capitan” , człowiek, który jest fundamentem tego zespołu, który ma poszanowanie wśród kibiców i pozostałych zawodników, którego kontuzja w pierwszych GD w tym roku, rozkojarzyła zawodników Barcy.

Po drugie – Abidal. Oczywiste będzie powiedzenie, ze „choroba zaskoczyła wszystkich”, to jasne, tragedia, która spotkała Francuza dotknęła nas wszystkich, jednak analizując problemy Barcy skupmy się na aspekcie sportowym. Przed informacją o chorobie obrońca Barcy był w życiowej formie, cudownie sprawując się w linii obrony, zastępując Puyola, był mocnym punktem Blaugrany. Do tego udało mu się strzelić pierwszego gola dla Barcelony. Abidal jest po operacji, o grze mowy nie ma.

Po trzecie – Adriano, długo musiał przekonywać do siebie Guardiolę, gdy już się udało udowodnił, że było warto, oprócz Mascherano, najlepszy zawodnik Barcy w dwóch GD, to w końcu on uratował Blaguranę w pierwszym meczu, gdy po strzale Królewskich, Brazylijczyk wybił piłkę z linii bramkowej. Niestety nie zagra przez najbliższe 4 tygodnie, zespół bardzo go potrzebuje, zwłaszcza, że Maxwell jest słabym zmiennikiem, zresztą i tak nie wiadomo, czy były zawodnik Interu zagra.

Po czwarte – David Villa, napastnik światowego formatu, który w decydującym momencie zablokował się, zawiódł w obu meczach. Fakt wywalczył karnego, ale miał szansę stu procentowe, których nie wykorzystał.. Villa w ostatnią sobotę odblokował się, strzelając gola Ossasunie. Pedro, obok Villi największy zawód, o ile Asturyjczyk wywalczył rzut karny, to gra Pedro była jeszcze mniej produktywna, jednak, gdyby nie minimalny spalony w meczu o finał Pucharu Króla, mógłby zostać bohaterem, póki co grzeszy nieskutecznością i bakiem produktywizmu. Jak podaje goal.com, powołując się na hiszpańskie media, pisze, że Pedro ma być zastąpiony w linii ataku przez Thiago, w jutrzejszym meczu.

Po piąte – Iniesta, Hiszpan dopełnia czarę goryczy, zawodnik bardziej niż podstawowy, mimo swojej słabszej formy, wydaje się, że może go bardzo brakować. Piłkarz, który umie strzelić w decydującym momencie, mistrz kontroli nad piłką. Kataloński Sport zapytał swoich czytelników, kto według nich miałby zastąpić Iniestę, najwięcej procent uzyskał Thiago, zdobywając 48 % głosów, drugi dopiero Keita z 30%, na trzecim miejscu Affelay z 15% głosów.

Po szóste - krótka ławka rezerwowych i słaba forma Affelaya, Maxwella, Milito, którzy mimo szansy, którą daje im los, są w słabej formie. Holender nie umie wpasować się do gry, Brazylijczyk, jest większym osłabieniem, niż wzmocnieniem zespołu, a Argentyńczyk po kontuzji nie może dojść do swojej najwyższej formy. Jeśli nie oni to kto? Wychowankowie, bo ławka rezerwowych Barcelony długością nie imponuje, czym przegrywa z przeciwnikiem, który ławką może postraszyć.

Po siódme – Mourinho, najgorsza z plag? Trener geniusz, który ma sposób na Barcę, nie zawaha się go użyć, wytykając wszystkie słabe punkty zespołowi Pepa Guardioli. Trener, który ma do dyspozycji prawie wszystkich zawodników, głodnych sukcesów, dla których Puchar Króla to tylko przekąska przed głównym daniem. Katalońska prasa pisze o poczynaniach drużyny Portugalczyka „antyfutbol kontra futbol”, ale co z tego? W finale zagra lepszy w dwumeczu, ten, kto zdobędzie więcej goli, a nie kto piękniej zagra, choć miłe by było obejrzeć piękne mecze.

Czy Guardiola po ostatnich dwóch meczach wyciągnął wnioski? Czy uda mu się zalepić dziury powstałe wskutek nieobecności wielu podstawowych zawodników, a także czy przechytrzy Mourinho? Zobaczymy, jeśli Barcelona przezwycięży te kłopoty i wygra, będzie silniejsza, bo „co nas nie zabije, to wzmocni”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz