Są partie polityczne, które wierzą w układ i jest jeden trener, który wierzy w światowy spisek.
Ktoś ostatnio krytykował mnie, pisząc, że Mourinho ma klasę, czyżby? Czy trener z klasą pozwala swoim zawodnikom na brutalne deptanie przeciwnika, jak było to w przypadku Marcelo we wczorajszym meczu, a także Arbeloa w meczu o Puchar Króla? Ciekawe, ile podobnych scen kamera nie zanotowała, ale to tylko moja spekulacja, może być niesłuszna. Do tego nawet Xabi Alonso, szukający przepychanek z graczami Guardioli. Czy tak się gra "z klasą" i czy wyobrażacie sobie, żeby inny trener pozwolił na coś takiego? Nie mam tu na myśli ostrej gry, na granicy przepisów, która niewątpliwie była sposobem na delikatną Barcę, ale ostry, a brutalny, sprawia dużą różnicę, którą gracze z Madrytu przekraczają przy każdej okazji podczas meczów z odwiecznym rywalem. Nie oczekuję od piłkarzy jednej i drugiej drużyny pokory, graniczącej z samobiczowaniem, ale uczciwości, nie chcę, żeby zawodnicy Realu, czy Barcy po przegranym meczu udawali grzeczne i potulne baranki, ale jest pewien poziom, którego przekroczyć nie mogą.Nie wiem, czy dobrze kojarzę, ale Sergio Ramos przepraszał kiedyś za swoje złe zachowanie, zwłaszcza młodych chłopców, dla których tacy zawodnicy, jak on są bohaterami i idolami, których chcą naśladować, dla których grają.
Jeśli zarzuca ktoś Alvesowi, że symulował, to co powiedzieć o Di Mari, który po każdym dotknięciu rzucał się na ziemie z podniesionym rękami, szukając wzrokiem sędziego? Tak, tak, Busquets też udaje, osobiście przyznam mu palmę pierwszeństwa w tej kwestii. Zgadzam się także, że Messi powinien być ukazany przez sędziego żółtą kartką, Argentyńczyk w pewnym momencie pozwolił sobie na zbyt wiele.
Pepe i Mourinho to dwie osoby, do których kibice Realu powinni mieć pretensje, pierwszy doigrał się czerwonej kartki, w sytuacji, gdy nie było żadnego zagrożenia brutalnie zaatakował Daniego Alvesa. Pepe sprawił, że zapomnieliśmy o jego świetnej grze w poprzednich meczach i poczynaniach, które neutralizowały grę w środku pola Barcy. Drugi dopuścił do sytuacji, w której jego zawodnicy wychodzą nabuzowani na mecz, pełni złości do przeciwnika, a także wiary w spisek sędziów. Nagle czarne moce odnajduje w sobie Xabi Alonso, a także co gorsza Iker Casillas. Trudno dziwić się sytuacji, że kluby, które prowadzi Mourinho w meczach z Barcą kończą mecz w 10, to tylko i wyłącznie z winy Portugalczyka. To on wystawia na boisko zawodników żadnych i pełnych nienawiści, nie odstawiających nogi, nawet, gdy kontuzji może doznać przeciwnik. Trener reprezentacji narodowej Hiszpanii Vicente del Bosque obawiał się przed wczorajszym meczem, zę tak częste mecze Realu z Barcą mogą wpłynąć negatywnie na stosunki między zawodnikami obu klubów. Jeśli do tego dojdzie, to Hiszpanie będą mogli podziękować "The Special One", bo to on podburza swoich zawodników, skro wspomniany już Arbeloa potrafi w sposób chamski nadepnąć swojego kolegę z reprezentacji, to o czym my tu mówimy?
Barca rozegrała słaby mecz, zachwycić mogły tylko obie sytuacje bramkowe. Do 62 minuty miała przewagę w posiadaniu piłki, ale świetnie ustawiony Real sprawiał, że setki podań, które wymieniali między sobą zawodnicy Guardioli były bezproduktywne, sytuacji Blaugrana miała 3, może 4. Po meczu Mourinho ujawnił, że chciał w 65 minucie zdjąć Lassa i wprowadzić Kakę, żeby zaskoczyć Barcę i uderzyć w przeciwnika, zmiany tej nie doczekaliśmy i to nie przez sędziego, ale przez głupotę Pepe. Sam pomysł mogł okazać się świetnym planem. Na boisku pokazał się jednak inny zawodni, Sergi Roberto, 19 letni wychowanek Barcy, którym swego czasu interesował się Real, a przecież na ławce Barcy zasiadało wielu, choć młodych, bardziej doświadczonych zawodników, wejście nastolatka było złośliwą zagrywką ze strony trenera gości, skierowaną do Mourinho i Pereza. Gurdiola pokazał po raz kolejny w ciągu dwóch dni, że naturę ma również przewrotną i złośliwą. Być może Mourinho uwolnił w Katalończyku coś o czym sam zainteresowany nie miał pojęcia, ale Portugalczyk ma szanse wychować na swojej piersi żmiję. Kto wie.
Wczorajszego wieczoru Mourinho przeszedł sam siebie, oskarżając Barcelonę, UEFE i sędziów o spisek. Włodarze Blagurany zastanawiają się nad pozwaniem Mourinho do Komisji Kontroli i Dyscypliny UEFA.Michał Pol pisze, że Mourinho wie, co chce osiągnąć, głosząc spisek z udziałem Barcelony. Czy cel uświęca środki, czy po raz kolejny dla Mourinho linia przesunięta jest do granic przyzwoitości? Dla mnie tą linię przekroczył wczoraj. Jeśli Portugalczykowi się upiecze, to będzie to wynik niebezpieczny, pokazujący, że można mówić wszystko bez zastanowienia, a pozostanie się bezkarnym. Skoro były trener Interu oskarża Barcę o nieczystą grę i sprzyjanie sędziów, to czy zapomniał o tym, że jego Inter bez pomocy sędziów by nie awansował? Gol Milito ze spalonego, ręka i nie podyktowany rzut karny,do tego nieuznana prawidłowo zdobyta bramka na Camp Nou. Tego Mourinho się nie wstydzi? Wierzę w geniusz Portugalczyka, w jego grę z dziennikarzami, piłkarzami i światem, ale "są granice, których przekroczyć nie można", zwłaszcza, gdy się jest osobą publiczną. Mourinho sprawia, ze sport, który ma szlachetną naturę, nagle przeistacza się w walkę, brudną, pełną nieczystych chwytów i nienawiści.
Czy Barca jest już w finale? Nie, przed nami kolejne 90 minut, a być może i nawet 120, bo Real łatwo nie odpuści, to wielki zespół, z świetnymi zawodnikami, z atakiem, dla którego strzelenie trzech goli nie jest problemem. Dlatego nie mów hop, zanim nie przeskoczysz. I rację ma Guardiola, który na pomeczowej konferencji powiedział: "Zespół, który zdobył dziewięć pucharów Europy nigdy się nie podaje."
I z pewnością Real się nie podda, bo to wielki zespół.