- Nie masz jaj, żeby to zrobić – to słowa Guardioli po tym, jak
dowiedział się, że Laporta zamierza zatrudnić go w roli trenera pierwszej
drużyny. Prezes jaja miał i zrobił coś, na myśl czego wielu pukało się po
czole. Zatrudnił trenerskiego żółtodzioba, który po czterech latach stał się
jednym z najlepszych trenerów w historii piłki nożnej i najlepszym w ponad 110
letniej historii klubu.
- To żałoba za Pepem, nie za Pep
Teamem. – pisze znakomity Martin Perarnau. Guardiola to trener nieprzeciętny,
to unikat, osobowość, będąca wyznacznikiem tego, co najlepsze w futbolu, a
bywa, że także poza nim. To, co zbudował – pozostanie. Katalończyk pozostawia
po sobie wielką pustkę, będzie go brak na co dzień, podczas konferencji,
meczów, jego refleksu i sarkazmu, a także wielkiej kultury osobistej. – Trofea nie
definiują sukcesu Pepa, styl tak owszem. – uważa The New York Times. Katalońskie media, parafrazując hasło więcej
niż klub, piszą o więcej niż trenerze. Choć to niezwykle patetyczne, trudno
odmówić im racji.
Podejmując decyzję o odejściu, Guardiola
pokazał, że nie jest trenerem ‘zamkniętym’ tylko na futbol. Choć piłka, to jego
obsesja, poza nim znajduje inne inspiracje. - Prędzej czy później podejmę pracę
trenera, ale na razie nie mam na to ochoty. Teraz muszę skupić się na innych
aspektach, w życiu są również inne rzeczy nić futbol.
Nie zdziwię się, jeśli Pep zaangażuje
się w jakiś większy projekt związany ze sztuką. W końcu wśród jego najlepszych
przyjaciół są wybitny kataloński bard – Lluis Llach, z którym Mister niedługo
znajdzie się na jednej scenie, czy David Treuba – znakomity reżyser. A za jeden
z najważniejszych dni w swoim życiu uważa
ten, w którym poznał Gabriela Garcię Márqueza.
Osobiście nie widzę go w Rajdzie
Dacar. Ale kto wie.
– Żałuję, że straciłem ten zapał.
– mówił na konferencji prasowej. Szczerze, przyznając, że jest wypalony, nie
trzymając się na siłę trenerskiej ławki. Zna swój limit i choć ostatnio pokonany,
w oczach kibiców jest niepokonany.
Jak wielką to stratą jest
odejście Guardioli widać po zawodnikach, którzy przyszli na konferencję
prasową. Zasępione i smutne twarze, słuchające słów ich trenera. Choć trenowali
pod okiem niejednego trenera, to właśnie postać 41 letniego Katalończyka
odcisnęła na nich największe piętno. To on tchnął w nich nowego ducha,
przekonał Xaviego do pozostania w drużynie, czyniąc go piłkarzem wybitnym, a
Messiego ustawił tak, że Argentyńczyk jest najlepszym graczem na świecie. –
Żałoba potrwa jedną noc, ale mając Tito, są w dobrych rękach. – uważa Mister.
Na ławce trenerskiej Dumy
Katalonii nastaje czas Tito Vilanovy, kolejnego wychowanka drużyny z Barcelony.
Zazwyczaj jestem sceptycznie nastawiona do stawiania na drugich trenerów,
jednak zachowanie ciągłości po Pepie wydaje się być wskazane, drużyna mogłaby
źle zareagować na ‘nowy organizm’.
Myli się ten, kto uważa, że
Guardiola zarządzał samograjem. Nad
wielkimi piłkarzami musi panować wielki trener. Znamy przypadki najlepszych
drużyn, wypełnionych po brzegi gwiazdami, które nie potrafią od lat odnieść sukcesu
na miarę swoich możliwości.
- Dzięki Pep za to, co nam dałeś i za to,
co nam dasz! – napisał na jednym z portali społecznościowych ten, który
miał odwagę postawić na młodego trenera. I zapewne wie, co mówi, bo aż ciężko
sobie wyobrazić, że Guardiola nie wróci.
Wróci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz