Z dziewięcioma wychowankami w wyjściowym składzie, po dwóch karnych i
21 strzałach w kierunku bramki Abbiatiego Barcelona pokonała Milan 3:1. I po
raz piąty z rzędu, a szósty w ciągu siedmiu lat awansowała do półfinału
Champions League.
- Nic tak nie dzieli, jak robią to mecze Barcelony – napisał ktoś
na twitterze. Trudno temu zaprzeczyć. Świat znowu podzielił się na tych, którzy
opiewają geniusz jedenastki Pepa Guardioli i na tych, którzy zapewne klną pod
nosem pytając „por que, por que?”.
Jeden z kibiców na Camp Nou
trzymał w rękach transparent – „Dios” (Bóg) – Messi, „El filósofo” (filozof) –
Guardiola, „El diablo” (diabeł) – Zlatan. Czemu zresztą ten ostatni dał znać po meczu,
ukazując swój diabelski pierwiastek. Co ciekawe ostatnio Szwed zachwycał
kibiców Barcy co rusz wypowiadanymi miłymi słowami w kierunku zespołu ze
stolicy Katalonii.
- Teraz rozumiem, co czuje Mou,
gdy przyjeżdża grać na Camp Nou – powiedział po meczu szwedzkiej telewizji Ibrahimović. Napastnik Milanu dodał jeszcze,
że sędzia gwizdał za każdym razem, gdy któryś z jego kolegów dotknął zawodnika
Barcelony. Trudno dziwić się jednak żalom wylewanym przez Szweda, w drugiej
połowie faulowany był w polu karnym przez Mascherano, jednak sędzia nie sięgnął
po gwizdek, żeby zarządzić karnego.
Głuchy na te słowa nie pozostał
Pep Guardiola – Po raz piąty z rzędu awansowaliśmy do półfinału, po raz piąty!
Jeśli Ibra mówi, że to zasługa sędziów, to chce się przypodobać Mourinho, jego
sprawa. Trener Barcy przypomniał też, że tydzień wcześniej nie podyktowano
dwóch ewidentnych karnych dla jego drużyny, a mimo to on i zespół milczeli.
Ze strony Milanu bardziej
powściągliwy w ocenie od Ibrahimovica był Allegri - Wynik jest sprawiedliwy.
Awansowała drużyna lepsza. Popełniliśmy wielki błąd przy pierwszym rzucie
karnym. Drugi był bardziej wątpliwy. Barca była i jest faworytem do wygrania
Ligi Mistrzów.
Jednak w katalońskiej prasie
największe oburzenie wywołały słowa rzecznika Mourinho – Eladio Paramésa, który
na swoim koncie na twitterze w połowie meczu zamieścił taki oto post – Po
pierwszych 45 minutach już wiemy, kto wygra Ligę Mistrzów. Sam Mourinho meczu
miał nie oglądać, bardziej, jak powiedział, interesowało go spotkanie Bayernu.
Wróćmy jednak do emocji
sportowych.
Tradycji stało się zadość, gdy
Blada Twarz - Andrés Iniesta strzela gole, jego drużyna nie przegrywa. Hiszpan
jest talizmanem drużyny Guardioli. Po zdobyciu gola pochodzący z Fuentealbilli pomocnik
wykonał tak zwany – smoczek, dedykując ten gol swojej córeczce, która skończyła
wczoraj roczek.
- Siempre juntos, siempre Messi! (zawsze
razem, zawsze Messi) – głosi tytuł z katalońskiego Sportu. Argentyńczyk
wykorzystał oba rzuty karne, które były kolejno trzynastym i czternastym
trafieniem napastnika w tym sezonie w tych rozgrywkach. To kolejny rekord,
odkąd Puchar Europy został przekształcony w Ligę Mistrzów nikt jeszcze nie
strzelił czternastu bramek w jednym sezonie. Messiemu zostały mu jeszcze co
najmniej dwa mecze, żeby rekord wyśrubować.
Barcelonę w drodze do finału w Monachium
prawdopodobnie czeka pojedynek z Chelsea. Mecz, który już dziś zbudza emocje
zwłaszcza wśród kibiców Londyńczyków, przypominając krzywdę, jaką wyrządził ich
drużynie sędzia w rewanżowym spotkaniu. Dziennikarze oczywiście spytali o prawdopodobną
konfrontację bohatera tamtego spotkania Iniestę - Stamford Bridge? Pewnie, że
mam ochotę na to spotkanie, ale jutro zobaczymy z kim przyjdzie nam zagrać. Na
razie cieszymy się z awansu.
To nie koniec emocji związanych z
Ligą Mistrzów i Barceloną, byle do następnego meczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz