sobota, 21 kwietnia 2012

Orzeł czy reszka?


Choć sobotnie spotkanie nie zadecyduje bezpośrednio o  zdobyciu mistrzostwa przez którąś z drużyn, ewentualne zwycięstwo Blaugrany sprawi, że dziesięciopunktowa przewaga sprzed kilku miesięcy stopnieje do zaledwie jednego punktu, a trudno uznać tę sytuację za komfortową dla drużyny Los Blancos. Jeśli jednak Królewscy wygrają, sprawa osiemdziesiątego pierwszego tytuły Mistrza Hiszpanii będzie raczej przesądzona.

- Pep, to inteligentny człowiek, dlatego wiele, w jaki sposób wygrał wiele spotkań w lidze i Lidze Mistrzów. – powiedział po wtorkowym spotkaniu swojej drużyny Jose Mourinho. Już w środku tygodnia dając znać przeciwnikowi, że dla niego El Clasico się rozpoczęło. Zaraz, zaraz, czy dla Portugalczyka rozgrywka z odwiecznym wrogiem nie trwa cały sezon?

Na zaczepkę nie odpowiedział Pep Guardiola.

– Gdyby na ławce Barcy zasiadał odpowiednik Mourinho, doszłoby do wojny domowej pomiędzy Katalonią a Madrytem. – uważa rodak trenera Realu, były bramkarz Azulgrany, Victor Baia. Portugalczyk ostrzega także przed jakimikolwiek aktami przemocy, do których dochodziło na przestrzeni ostatnich klasyków. Z pewnością presja będzie wielka i trudno wyobrazić sobie, że wszystko rozejdzie się po kościach, a piłkarze mimo złości zacisną zęby i odejdą od sędziego potulni niczym baranki. Uwaga kataloński mediów skupia się zwłaszcza na zawodnikach Mourinho, którzy aż 29 krotnie wyrzucani byli w tym sezonie z boiska przez arbitrów. Artykuł z tą informacją nie przez przypadek został ozdobiony przez zdjęcie naczelnego awanturnika barcelońsko – madryckich rozgrywek – Portugalczyka Pepe.

Obie drużyny mają za sobą przegrane w Champions League. El Clasico to mecz ‘podwyższonego ryzyka’, najważniejszy w roku, dlatego próżno myśleć, że zawodnicy, którejś z drużyn odpuszczą, myśląc o rewanżach w Lidze Mistrzów. – W klasyku zawodnicy zapomną o spotkaniu z Chelsea. – zapowiada redaktor naczelny katalońskiego Sportu.

Pojedynek na gole i na parady

- Chciałbym uspokoić wszystkich culés. Skoro nie strzeliliśmy Chelsea goli, to dlatego, że zachowaliśmy je na mecz z Realem. – zapowiada rozweselony Leo Messi na jednym z satyrycznych rysunków. To właśnie na niego liczą Katalończycy. W przeciwieństwie do Barcelony, w Realu gole strzela nie tylko jeden zawodnik, Królewscy mogą liczyć na Benzemę, czy Higuaina, w Blaugranie strzelanie bramek to domena zwłaszcza jednego zawodnika.

Jak co klasyk, sobotni pojedynek zapowiadany jest jako starcie dwóch goleadorów – Messiego z Ronaldo. Obaj pobili już rekord strzelonych bramek w tym sezonie, 41 razy pokonując bramkarzy przeciwnika. Z czego 28 bramek Argentyńczyk zdobył na Camp Nou, a Portugalczyk 20 na wyjazdach. Madrycka prasa podkreśla, że w ostatnich trzech spotkaniach przeciwko Królewskich, Messi nie zdobył żadnego gola, zapominają jednak, że Iker Casillas jest jedną z ulubionych ofiar kapitana reprezentacji Argentyny. Lepiej nie drażnić bestii.

W tle rozegra się także pojedynek dwóch znakomitych bramkarzy. Choć to Iker Casillas przez wielu uważany jest za tego lepszego na tej pozycji, w obecnym sezonie, to Victor Valdés skuteczniej broni dostępu do swojej bramki, do tej poru puścił najmniej z całej Ligii – 24, co daje średnią gola co 124 minuty, do tego aż w 17 spotkaniach trzeci bramkarz reprezentacji Hiszpanii w 17 spotkaniach zachował czyste konto.

Ofensywny czy defensywny Real?

Katalońska ‘odkrywa’ zamiary Mourinho, który według niej ponownie zagra brzydko i wylicza: 1. Zagra trzema defensywnymi obrońcami, żeby mecz zakończył się wynikiem 0:0. 2. Zamierza przeszkadzać sędziemu, narzekając cały mecz. 3. Chcę on napiętego meczu, bez piłki nożnej na pierwszym miejscu. 4. Ponownie nie uda się on na konferencje prasową.

Wielu ekspertów uważa, że Mourinho zagra defensywnie, broniąc remisowego wyniku, jakże korzystnego dla jego drużyny. Do zespołu Realu powrócił Lass Diara, który ponoć miałby wraz z Khedirą i Alonso stworzyć owo defensywne trivote, uniemożliwiając Barcelonie grę w piłkę. Gra na 0:0 może się skończyć dla Królewskich źle.  W Monachium również zagrali na remis, a mecz przegrali. Na te spekulacje odpowiada, zastępujący podczas konferencji prasowych trenera Królewskich, Aitor Karanka – Zawsze chcieliśmy wygrywać i jutro nie będzie inaczej. Drużyna zagra z taką samą mentalnością, jak w ostatnich meczach. Są jednak tacy, którzy przewidują, że w pierwszej jedenastce wyjdą Özil (podobno bardzo zmęczony) i Kaka, a Real zagra ofensywnie. Ciekawe, czy Mourinho postawi na obrońcę Coentrao, który po spotkaniu z Bayernem stał się ofiarą drwiących uśmiechów i ironii ze strony mediów i kibiców Królewskich, którzy więcej oczekiwali po przyjściu do Madrytu od Portugalczyka. Jak podaje dzisiejszy As, kibice chcą w pierwszej jedenastce Marcelo.

W Barcelonie pod znakiem zapytania stoi występ Alexisa Sancheza, który we wtorkowym meczu zszedł z boiska, co spowodowane było urazem. Jeśli nie wystąpi miałby go zastąpić Pedro lub Cuenca, chyba, że czymś Guardiola zaskoczy.

Co z obroną?

Katalońska prasa po spotkaniu z Chelsea donosiła o konflikcie Piqué z Guardiolą, który miałby być spowodowany tym, że młody obrońca nie gra tyle, ile by chciał. Warto przypomnieć, że powraca on po kontuzji i tym właśnie spowodowana była jego absencja m.in. w meczu z The Blues. Wydaje się, że w sobotę Katalończyk zagra wraz z Javierem Mascherano w środku obrony, a na lewą stronę przesunięty zostanie Carles Puyol. Chyba, że…

… Pep Guardiola zagra trzema obrońcami, przesuwając w pewnym momencie meczu Daniego Alvesa do linii pomocy, jak uczynił to w grudniowych Gran Derbi.

Roztrwoniona przewaga

Podczas gdy królewski walec przejeżdżał kolejne ofiary napotkane na drodze, strzelając gola za golem, prezentując znakomitą formę i pobijając wszelkie rekordy. Drużyna Blaugrany traciła punkty na wyjazdach. Hiszpańskie media więc już w lutym po porażce Barcelony w Osasunie, gdy przewaga wzrosła do 10 punktów, zastanawiały się, czy Katalończycy na Camp Nou utworzą popularny ‘el pasillo’, czyli szpaler, honorując w ten sposób nowego mistrza Hiszpanii. A Pep Guardiola niczym mantrę powtarzał – Nie mamy szans dogonić taki zespół, jak Real, nie sądzę, że stracą do końca sezonu punkty.

Jednak Królewscy roztrwonili dwucyfrową przewagę, a walcząca do końca, wedle zapowiedzi zawodników, Barcelona, od feralnego wieczoru w stolicy Nawarry wygrała wszystkie spotkania w La Lidze, podczas, gdy Real potknął się w meczach Malagą, Villarrealem i Valencią.  

Jeśli więc Barcelona wygra dziś u siebie o dojdzie zespół Mourinho na jeden punkt i ciężko mi uwierzyć, że informacja ta spłynie po zawodnikach Portugalczyka o tak, po prostu. Choć nadal będą mieli w zapasie jeden punkt, to wiadomo, że pojedynek obu drużyn, to także wojna psychologiczna. Królewscy w spotkaniach z Blaugraną niejednokrotnie wychodzili na prowadzenie, za każdym razem drużyna Guardioli doprowadzała choćby do remisu. Jak więc poczują się Los Blancos, gdy znowu poczują ciepły oddech Dumy Katalonii na swoich plecach?

- Jeśli Barcelona zwycięży, będzie to silny cios psychologiczny dla Realu. Barca jest bardziej pewna siebie, Madryt ma wątpliwości. – uważa legendarny obrońca Barcelony Ronald Koeman.

Co jeśli Real wygra?

Sprawa mistrzostwa będzie już rozstrzygnięta.

Faworyt? Brak!      
                                                                                                                                       
Kto jest faworytem?

Pytanie wydaje jest niczym wróżenie z fusów.  – W tym meczu nie ma faworyta. – uważa selekcjoner reprezentacji Hiszpanii Vincente del Bosque. W odpowiedzi na owe rozważania trafnego porównania użył Xavi Hernández, który uważa, że wytypowanie zwycięstwa obu drużyn przypomina rzut momentom. Niewiadomo, czy wypadnie orzeł czy reszka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz