-
Jeśli pewnego dnia bramkarz wygra Złotą Piłkę, to musi nim być Iker, jest
najlepszy.- to wypowiedź Mourinho z 2011 roku, od tego czasu, zwłaszcza dla
Portugalczyka, minęły lata świetlne, bo w futbolu wszystko leci z prędkością
światła.
Potem
nie było już tak różowo, między panami zaczął się konflikt, a o wsparcie przez
Casillasa Portugalczyka, nalegał sam Perez, wiedząc, że konflikt niczemu nie
służy. Jakoś się to toczyło, aż do grudnia zeszłego roku.
To
właśnie od meczu z Malagą rozpoczęła się otwarta wojna ikerowsko-mourinhowska,
głównie ze strony portugalskiego trenera. Wstrząs wywołało to znaczny,
Casillas, ostoja klubu, bramkarz, który w bramce Realu stać miał po
wszechczasy, po 10 latach usiadł na ławce, nie było to spowodowane problemami
zdrowotnymi. Powodem miały być „przyczyny techniczne”. W bramce Hiszpana
zastąpił go Adan, o którym już właściwie nie pamięta dziś nikt, a wtedy Mou
bronił swojej decyzji tak – Adan jest lepszy od Casillasa. Trzeba przyznać, miał
Mourinho odwagę. Od tego wydarzenia mija 139 dni.
– Nie
jestem przyzwyczajony do siedzenia na ławce, ale przede wszystkim myślę o
zespole. Jestem w dobrej formie, ale to była decyzja trenera. Muszę się jej
podporządkować i trenować więcej, żeby wrócić do wyjściowej jedenastki – mówił Casillas po meczu w Andaluzji.
Potem
przyszła kontuzja Ikera, niczym podarunek dla Portugalczyka. Mourinho nie
musiał słuchać, narzekań, że nie stawia na legendę, nie musiał się już
tłumaczyć z absurdalnych teorii o tym, że Adan jest lepszy w swym fachy. Real sprowadził
do klubu Diego Lópeza. Jak ostatnio wyznał trener Królewskich, bramkarza,
którego starał się ściągnąć od początku swojej przygody w Realu. Od powrotu po
kontuzji, Casillas nie zagościł w bramce Realu ani razu, a jak zapowiada
Mourinho, dopóki on będzie stał na czele Realu, bramki będzie strzegł López.
Argumenty ku temu Portugalczyk ma, fenomenalny Lópeza, ratował już Królewskich
wiele razy przed utratą bramki. Świetny bramkarz.
Dziś
już Mourinho głośno mówi – Wolę Lópeza od Casillasa. I trudno mu odmawiać prawa
do tego. Pretensja jest jednak do stylu, w jakim Portugalczyk traktuje
hiszpańskiego bramkarza, bądź, co bądź legendę klubu. I oto zdawał się apelować
w ostatnią sobotę Pepe, który po meczu z Valladolid mówił – Iker to
człowiek-instytucja nie tylko w Realu, ale w całej Hiszpanii. Musimy go
szanować. Myślę, że słowa Jose nie były odpowiednie. Iker musi wiedzieć, że
drużyna i kibice są za nim. Przez tą wypowiedź reprezentant Portugalii nie
znalazł się w kadrze na dzisiejszy mecz z Malagą, a Mourinho skwitował je tak –
Pepe ma jeden problem, nazywa się Varane
.
Dziś
Real jest rozbity, przytłoczony porażką Mourinho atakuje Casillasa, Pepe i ironizuje
z Ronaldo. Choć Florentino Perez apeluje – Musimy być zjednoczeni. Ciężko sobie
to na tą chwilę wyobrazić pokój pomiędzy Mou, a zawodnikami, zwłaszcza, że, jak
podają już wszystkie hiszpańskie media, drużyna już nie stoi murem za Mou, wiedząc,
że Portugalczyk odejdzie, wraz z końcem czerwca.
Oczywiście
pojawiają się głosy, że portugalski trener jest „bossem” i ma prawo krytykować
swoich zawodników, to jego ogródek i on tam zarządza, pytanie, czy nie na zbyt
wielu frontach rozpoczął wojnę?
A
propos drogi od meczu w Maladze, do dzisiejszego spotkania - Hiszpanie kochają przysłowia,
a jedno z nich głosi – Salir de Málaga y entrar en Malagón, czyli wpaść z
deszczu pod rynnę.
Jeśli
dziś Real przegra, Barcelona zostanie mistrzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz