środa, 8 maja 2013

Z deszczu pod rynnę


- Jeśli pewnego dnia bramkarz wygra Złotą Piłkę, to musi nim być Iker, jest najlepszy.- to wypowiedź Mourinho z 2011 roku, od tego czasu, zwłaszcza dla Portugalczyka, minęły lata świetlne, bo w futbolu wszystko leci z prędkością światła.

Potem nie było już tak różowo, między panami zaczął się konflikt, a o wsparcie przez Casillasa Portugalczyka, nalegał sam Perez, wiedząc, że konflikt niczemu nie służy. Jakoś się to toczyło, aż do grudnia zeszłego roku.

To właśnie od meczu z Malagą rozpoczęła się otwarta wojna ikerowsko-mourinhowska, głównie ze strony portugalskiego trenera. Wstrząs wywołało to znaczny, Casillas, ostoja klubu, bramkarz, który w bramce Realu stać miał po wszechczasy, po 10 latach usiadł na ławce, nie było to spowodowane problemami zdrowotnymi. Powodem miały być „przyczyny techniczne”. W bramce Hiszpana zastąpił go Adan, o którym już właściwie nie pamięta dziś nikt, a wtedy Mou bronił swojej decyzji tak – Adan jest lepszy od Casillasa. Trzeba przyznać, miał Mourinho odwagę. Od tego wydarzenia mija 139 dni.

 Nie jestem przyzwyczajony do siedzenia na ławce, ale przede wszystkim myślę o zespole. Jestem w dobrej formie, ale to była decyzja trenera. Muszę się jej podporządkować i trenować więcej, żeby wrócić do wyjściowej jedenastki – mówił Casillas po meczu w Andaluzji.

Potem przyszła kontuzja Ikera, niczym podarunek dla Portugalczyka. Mourinho nie musiał słuchać, narzekań, że nie stawia na legendę, nie musiał się już tłumaczyć z absurdalnych teorii o tym, że Adan jest lepszy w swym fachy. Real sprowadził do klubu Diego Lópeza. Jak ostatnio wyznał trener Królewskich, bramkarza, którego starał się ściągnąć od początku swojej przygody w Realu. Od powrotu po kontuzji, Casillas nie zagościł w bramce Realu ani razu, a jak zapowiada Mourinho, dopóki on będzie stał na czele Realu, bramki będzie strzegł López. Argumenty ku temu Portugalczyk ma, fenomenalny Lópeza, ratował już Królewskich wiele razy przed utratą bramki. Świetny bramkarz.

Dziś już Mourinho głośno mówi – Wolę Lópeza od Casillasa. I trudno mu odmawiać prawa do tego. Pretensja jest jednak do stylu, w jakim Portugalczyk traktuje hiszpańskiego bramkarza, bądź, co bądź legendę klubu. I oto zdawał się apelować w ostatnią sobotę Pepe, który po meczu z Valladolid mówił – Iker to człowiek-instytucja nie tylko w Realu, ale w całej Hiszpanii. Musimy go szanować. Myślę, że słowa Jose nie były odpowiednie. Iker musi wiedzieć, że drużyna i kibice są za nim. Przez tą wypowiedź reprezentant Portugalii nie znalazł się w kadrze na dzisiejszy mecz z Malagą, a Mourinho skwitował je tak – Pepe ma jeden problem, nazywa się Varane
.
Dziś Real jest rozbity, przytłoczony porażką Mourinho atakuje Casillasa, Pepe i ironizuje z Ronaldo. Choć Florentino Perez apeluje – Musimy być zjednoczeni. Ciężko sobie to na tą chwilę wyobrazić pokój pomiędzy Mou, a zawodnikami, zwłaszcza, że, jak podają już wszystkie hiszpańskie media, drużyna już nie stoi murem za Mou, wiedząc, że Portugalczyk odejdzie, wraz z końcem czerwca.

Oczywiście pojawiają się głosy, że portugalski trener jest „bossem” i ma prawo krytykować swoich zawodników, to jego ogródek i on tam zarządza, pytanie, czy nie na zbyt wielu frontach rozpoczął wojnę?

A propos drogi od meczu w Maladze, do dzisiejszego spotkania - Hiszpanie kochają przysłowia, a jedno z nich głosi – Salir de Málaga y entrar en Malagón, czyli wpaść z deszczu pod rynnę.

Jeśli dziś Real przegra, Barcelona zostanie mistrzem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz