sobota, 22 stycznia 2011

Hiszpańska nuda – czas na ligę Iberyjską?

Obserwowanie pojedynku Realu Madryt z FC Barceloną może być fascynujące, może być też jedzenie pysznego tortu, od którego w pewnym momencie rozboli brzuch,a potem pojawią się niestrawności.

Wielu kibiców piłki nożnej zarzuca lidze hiszpańskiej nudę, poza pojedynkami w ramach Gran Derbi, rzadko zdarzają się mecze fascynujące, w których nie wiadomo, kto wygra, a kibic obgryza z nerwów paznokcie. Liga hiszpańska przypomina ligę szkocką, gdzie dwóch wielkich bije się co roku, kwestią jest, kto wygra w tym roku. Mimo że, w niektórych rankingach liga hiszpańska wyprzedza ligę angielską i niemiecką, to obie te ligi wydają się być bardziej nieprzewidywalne, a nawet dla wielkich klubów większość meczy, to nie spacerek, a ciężka walka o 3 punkty.

Zęby na dwóch gigantów ostrzą włodarze Malagi, która w perspektywie dwóch, trzech lat pragnie walczyć o najwyższe tytuły La Ligi. Bogatego właściciela doczekał się także Racing Santander, którego właścicielem stał się biznesmen z Indii. Tylko czy ktoś realnie będzie w stanie zagrozić Królewskim lub Blaugranie? Nawet takie marki, jak Sevilla, Valencia, czy Atletico Madryt w meczach z Realem i Barcą zazwyczaj nie mają szans, nawet, gdy stawiają się wielki, w 90 minucie zazwyczaj schodzą pokonane.

A może warto by rozważyć pomysł byłego prezesa FC Barcelony – Joana Laporty, który swego czasu zgłaszał propozycje utworzenia Ligi Iberyjskiej, w której skład wchodziłyby zespoły z Portugalii i Hiszpanii? Czy taki mix sprawiłby, że zawodnicy Realu i Barcy wchodziliby na boisko niepewni 3 punktów?


Mourinho zabierze zabawki i pójdzie?

Serca kibiców Realu zadrżały? W końcu trenerski półbóg grozi, że opuści Olimp madrycki. Blefuje.

Portugalczyk musi mieć wszystko pod kontrolą, świat musi kręcić się wokół niego, wiatr musi wiać, jak on zechce, a słońce świecić pod kątem, którego Jego Wysokość zapragnie.
W Chelsea miał co chciał, w Interze też, oba kluby spragnione sukcesów oddane mu w ręce, które miały z pól zbierać złote żniwo. W Madrycie natrafia na markę największą w piłkarskim świecie, gdzie może jest półbogiem, ale nie jest tym najważniejszym w panteonie, prezes nie odda mu panowania nad klubem.
Skoro trenerem jest genialnym, a pod sobą ma najlepszych w piłkarskim świadku, to po co mu więcej? Co to za filozofia wygrywać z zespołem, w którym ma się każdego zawodnika, którego dusza zapragnie?
Moim zdaniem Mourinho nie jest najlepszym trenerem na świecie, jest świetny, ale nie jest najlepszy. Świetnym się jest, gdy dochodzi się do sukcesów z zawodnikami, których się wychowana, z których zbuduje się zespół, mimo tego, że nie każdego można mieć.
Portugalczyk chce ściągnąć do Madrytu napastnika, brakuje mu ostatnich klocków do budowli pod tytułem Real Madryt.
Mourinho gra w swoją grę. Wie, że wygłodniały przez brak sukcesów Real nie puści trenera, którego uważają za jedynego żywiciela, który mógłby nakarmić wszystkich. Serca kibiców drżą, serce prezesa nie zaznaje spokoju. Jedyny, który jest spokojny, to Portugalczyk, który wie, że będzie tak, jak zechce. Rozkochał już w sobie piłkarzy, którzy gotowi za nim pójść w ogień nie pozwolą na zmianę trenera, a kto nie pojawiłby się na jego miejscu nie zostanie przyjęty zbyt szybko, a kibice będą musieli ponownie czekać na sukcesy Królewskich.Jose Mourinho już odciska piętno na piłkarzach, których zagrzewa do gry o zwycięstwa, zrzucając odpowiedzialność za pozostanie na nich.
I każdy wie, że Mourinho zostanie, ale przecież Ziemia się kręci wokół Mourinho, nie wokół Słońca.

środa, 19 stycznia 2011

40 lat minęło, jak jeden dzień



Wczoraj Pep Guardiola skończył 40 lat. Z tej okazji w katalońskim Mundo Deportivo ukazał się powyższy rysunek.
"40 lat miłości do Barcy" i "Niech tak zostanie"

poniedziałek, 10 stycznia 2011

I masz babo placek

I masz babo placek.
Nagrodę dla najlepszego zawodnika w 2010 roku według FIFY otrzymał Leo Messi - najlepszy zawodnik na świecie,  uczucia mimo tego są mieszane. Argentyńczyk w tym roku, oprócz Mistrzostwa Hiszpanii nie zdobył żadnego trofeum zespołowego.

Iniesta i Xavi zdobyli w 2010 wraz z reprezentacją Hiszpanii Mistrzostwo Świata. Dlatego też, to wśród nich szukałabym Najlepszego Zawodnika Zeszłego roku. Wydaje się, żę obecność Messiego jest przez zasiedzenie, w końcu to geniusz, drugiego takiego nikt nie znajdzie.

Jak tu wytłumaczyć, że najlepszy zawodnik świata nie powinien dostać nagrody dla Najlepszego Zawodnika Świata w 2010 roku?  Gdyby tak miało być, to Messi musiałby zdobywać te trofeum już zawsze, aż do końca kariery. Tymczasem powinniśmy nagradzać tych, którzy w danym roku zabłysnęli,bądź pokazali swe najlepsze oblicze pielęgnowane od lar. Zdobyli coś, czego zwykły piłkarski śmiertelnik osiągnąć nie może, podnieśli w górę puchar, o którym marzą nawet świeccy, którzy piłki nie kopią. Stąd też w pierwszej trójce brakowało Sneijdera, który rozegrał cudowny sezon, zdobywając z Interem wszytsko, a z reprezentacją dochodząc do finału. Dlatego też nie dziwi mnie obecność dwójki Xavi i Iniesta w pierwszej trójce, gdyż w roku Mistrzostw Świata, powinni triumfować Mistrzowie Świata.

Tylko właściwie co dają tytuły? Każdy z nas ma w sobie swoją jury i w skrytości serca/ bądź internetu, może przyznać swoją Złotą Piłkę. Śmiało.

Niedzielna uczta

Piłkarze Realu i Villarrealu przygotowali piłkarską ucztę na niedzielny wieczór. Kibice i zwykli gapie, którzy zasiedli wczoraj przed ekranami swoich telewizorów, a także Ci, którzy, jak ja, musieli zdać się na komentarz rosyjski/ rumuński i holenderski, bo obce im są dekodery platform cyfrowych, a bliski jest internet, mogli po meczu pogłaskać się po brzuchu, najedzeni tym, co pokazały oba zespoły na boisku.
Zwyciężcą pierwszej połowy wskazałabym VIllarreal.

- Real w ogóle nie podobał mi się w pierwszej połowie, Villarreal był fantastyczny. Graliśmy źle, ale oni cudownie.- powiedział po meczu Mourinho. Gośćie dwa razy obejmowali prowadzenie, do tego już w 30 sekundzie meczu mogli zdobyć pierwszego gola. Real grał słabo, gdyby nie gole Ronaldo, Królewscy wyglądaliby po pierwszych 45 minutach licho. - Co do Cristiano, to nie mam słów. Gra tak samo w każdym meczu, w każdym tygodniu. Jego postawa jest niesamowita. - dodał trener Królewskich.

W drugiej połowie to właśnie zawodnicy Mourinho przycisnęli Żółtą Łódź Podwodną, jednak nawet to nie dawało efektów. Ponownie gospodarzy uratował Ronaldo, strzelając swojego trzeiego gola.   Moim zdaniem powinien być odgwizdany spalony. I tu pojawia się spiskowa teoria dziejów, że jak mocnym nie idzie, to sędzia musi pomóc. O tym, jak wielkie były emocje świadczą: wybuch radości Mourinho,  a także zachowanie jednego z zawodników VIllarrealu, który rzucił w trenera gospodarzy bidonem. Głupi wybryk, kóry pokazuje ile emocji wzbudza w ludziach postać The Special One. Dodatkową osłodą dla kibiców Królewskich był gol, powracającego po kontuzji, Kaki.
Obu zespołom pozostaje podziękować za niesamowity mecz.

niedziela, 9 stycznia 2011

Barca wraca do formy

Po szaleństwach dni świątecznych i noworocznych, zawodnicy Barcy rozkręcają się powoli i krok po kroczku zdobywają formę, z jaką kończyli 2010 rok. 
-Jesteśmy skoncentrowani i gramy na 100% naszych możliwości. Jeżeli dalej będziemy tak grać, to każdy będzie miał problem z pokonaniem nas - tako rzecze Gerard Pique. 
Obrońca Barcy jest pewny swego, ciężko mu się dziwić, w tej chwili Barcelona jest najlepszym zespołem na świecie, nawet jeśli zdarzy jej się porażka, czy nie wygrana Ligi Mistrzów, bądź La Ligii.
Wczorajszy wynik 0:4 z Deportivo na wyjeździe pokazuje, jak rośnie forma Dumy Katalonii. Mogło być nawet 0:5, gdyby sędzia boczny uznał gola Erica Abidala, niesłusznie odgwizdanego, jako bramka po spalonym. 
Mimo że bez formy jest Leo Messi, strzelił on gola i asystował przy bramce Villi. Dziwiło mnie jednak, że Pep Guardiola tak długo trzymał na boisku Pedro, który mimo zdobytej bramki, był najgorszym zawodnikiem na boisku. Drugim zdziwieniem było wprowadzenie Bojana Krkicia, który ponownie nic na boisku nie pokazał. Cieszy natomiast kolejny, krótki, bo krótki, ale zawsze, występ Thiago, który powoli szykuje się do gry w pierwszej drużynie. W końcu Xavi kiedyś powie dość i zakończy karierę, a młodzieńcze podrygi Thiago cieszą oko kibica. 
Dziś kolejny swój mecz rozegra Real Madryt, mecz na szczycie, gdyż Królewscy podejmować będą Villareal, który jest w świetnej formie, może kibice doczekają się dobrego meczu. A może Villareal sprawi, że Real straci pierwsze w tym sezonie punkty na swoim boisku?

czwartek, 6 stycznia 2011

Król nocy i noc króli, czyli Trzech Króli zdominowanych przez czwartego

 źródło: El Mundo Deportivo

To takie małe post scriptum do mojej wcześniejszej notki, czyli jak Erik Abidal stał się królem nad królami.
La noche de reyes - noc króli
el Rey de la noche - król nocy

Król Abidal

 źródło: facebook.com

Jego wysokość Eric Abidal gola jeszcze dla Barcelony nie strzelił, mimo że od 3 lat jest podstawowym zawodnikiem Blaugrany. Jednak wczoraj, 5 stycznia, dzień przed świętem Trzech Króli, Francuz został na chwil kilka czwartym Królem dzisiejszego dnia. Po Kacprze, Melchiorze i Baltazarze, na ustach kibiców zespołu ze stolicy Katalonii można znaleźć czwartego Króla, którego gol dał Barcie awans do następnej rundy Pucharu Króla. 
Francuz ma teraz swoje pięć minut, wszyscy mówią tylko o nim, nie o Messim, Inieście, czy Villi. Guardiola jest Abidalem zachwycony, a koledzy ponoć chcieli podrzucać obrońcę Barcy w szatni, ale sufit był za nisko.