sobota, 23 lipca 2011

Drugi po Bogu


Jose Mourinho stopniowo zaczyna w Realu mieć władzę absolutną, wiadomo, że Florentino Perez, który pragnie wielkiego Realu, odda wszystko, byle triumfować w lidze i CL z Królewskimi, zwłaszcza Mou, któremu ufa bezgranicznie. 

O tym, że z Portugalczykiem nie warto zaczynać przekonał się były już dyrektor generalny klubu Jorge Valdano, który odszedł z Realu, właśnie przez wojnę, którą prowadził z byłym trenerem Interu. Od dawna było wiadomo, że panowie za sobą nie przepadają, a Valdano krępuje ruchy Mourinho,  który nie jest znany z ugodowego charakteru, gdy ktoś stoi na jego drodze. Trener Realu od początku miał pretensje do Argentyńczyka, że ten nie był zwolennikiem zatrudnienia jego osoby, chcąc pozostawić w Madrycie ówczesnego trenera Manuela Pellegriniego. Do tego panowie w większości spraw mieli inną wizję, jak ma funkcjonować klub, włącznie, oczywiście, z tym, jakie transfery powinny być przeprowadzone. Valdano nie mógł także zaakceptować prowokacji Mourinho wobec drużyn przeciwnych.  Próby złagodzenia konfliktu podejmował sam Argentyńczyk, wielokrotnie wyciągając rękę do Mou, ale także prezydent Perez chciał zgody swoich pracowników. Nie udało się. 

Ostatecznie Valdano stracił pracę, a w jego funkcje przjeął Zinedine Zidane, do tej pory będącego od jesieni 2010 doradcą prezydenta klubu.  Francuz ma pełne zaufanie ze strony Mourinho, w takim stopniu, że przebywa wraz zespołem na zgrupowaniu w USA, będąc na każdym treningu z zespołem. Zizou, zmienił garnitur i powrócił do klubowego dresu, którego założenie  zbliżyło go do zespołu, w którym stał się jednym z ważnych elementów,  a także pokazał, że ma poparcie trenera Realu. 

Teraz Mourinho zajmie miejsce Argentyńczyka, wczoraj został oficjalnie dyrektorem generalnym klubu ze stolicy Hiszpanii. Pretekstem ku temu jest wprowadzenie modelu angielskiego w Realu, co nie dziwi, Portugalczyk lubi mieć silną pozycję i kontrolę nad wszystkim. Trudno tego nie rozumieć, jeśli włodarze Madrytu chcą odnieść długo oczekiwany sukces, muszą oddać klub w panowanie genialnego trenera.

Władzę w Realu tylko pozornie sprawuje obecnie Florentino Perez,  po uzyskaniu nowej funkcji Jose Mourinho nie jest zaraz po Perezie, jest zaraz po Bogu, bo prezes nie zrobi nic, żeby zatamować nawałnicę, która nazywa się Mou, a która ma przynieść trzęsienie ziemi w światowej piłce, na szczyt zwracając światu Real Madryt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz