sobota, 16 lipca 2011

Cesc Fabregas w Barcelonie - odcinek 2836


Walka o Cesca Fabregasa trwa, trudno już mówić o telenoweli, zrobił się już z tego serial, który przybiera ostrzejszą formę niż romantyczny tasiemiec. Padają zarzuty o kradzież i brak szacunku, jak się skończy ta wojna? Przy okazji cierpi wizerunek Barcelony, której zawodnicy zaczynają coraz swobodniej wypowiadać się na ten temat, chwilami nawet się zapominając.

- Rozmawiałem z Ceskiem na Ibizie. Powiedział mi, że cierpi, bo chce przyjść do Barcelony. Chce, aby Arsenal pozwolił mu odejść. Transfer do Barçy jest tym, czego najbardziej pragnie. Zrobił wszystko, aby do nas dołączyć – powiedział ostatnio Xavi Hernandez w jednym z  wywiadów. 

- Pomiędzy klubami musi istnieć wzajemny szacunek. Xavi zachował się bardzo lekceważąco w stosunku do Arsenalu – odpowiedział oburzony trener Arsen Wenger, który jak powszechnie wiadomo, nie chce, żeby Cesc opuścił klub. Trudno się temu zresztą dziwić, Katalończyk jest podstawowym graczem Kanonierów, to właśnie jemu Francuz zaufał, gdy Mistrz Świata i Europy był jeszcze nastolatkiem, puszczając go do walki w Premier League. To trener widział, jak z dzieciaka staje się on przywódcą i kapitanem.  Teraz kapitan chce zdradzić swój zespół.

Wiadomym jest, że Fabregasa  ciągnie do Barcelony, w końcu jest wychowankiem Dumy Katalonii, ma tam wielu przyjaciół, którzy na każdym kroku zabiegają o przejście kolegi do Blaugrany. Pique i Puyol przed finałem Ligi Mistrzów przebywać w ośrodku treningowym Arsenalu podkradli w żartach zdjęcie kapitana The Gunners. A Messi, Pedro, Iniesta, Xavi i Valdes ciągle powtarzają, że chcieliby Cesca u siebie w drużynie. Do tego dochodzą kwestie sportowe. Arsenal od wielu lat nie może nic wygrać, tymczasem Barca sięga po większość tytułów, a Fabregas zdaje się być głodnym sukcesów. - Cesc zawsze był rozdarty między miłością do Arsenalu i pragnieniem gry w największej obecnie drużynie świata. – wie też o tym Arsen Wenger.

Wydaje się, że największe ciśnienie na zarząd, co do transferu wywołują właśnie zawodnicy, którzy chcą mieć swojego kumpla w zespole. Inną sprawą jest, czy Barcelonie w ogóle potrzebny jest Fabregas i czy stać ją na luksusowego rezerwowego? Chodzą oczywiście słuchy, że Guardiola ma już przygotowane warianty gry na wypadek zakończenia transferu wychowanka klubu z Camp Nou.

Sprawą przejścia Fabregasa do Blaugrany żyje cała Katalonia, a zwłaszcza mieszkańcy miejscowości Arenys de Mar, z której pochodzi piłkarz. Na komentarz w tej sprawie pozwolił sobie również burmistrz miasta. - Chcemy jego powrotu, bo tam żyje jak porwany! Jeżeli Anglicy są dżentelmenami, powinni się zachowywać. Muszą przestać błaznować, bo to już wszystkich męczy. Kataloński satyryk namalował niedawno karykaturę Fabregasa, który u swojej nogi ma przywiązaną wielką kulę, przypominającą twarz Arsena Wengera, którą ciągnie za sobą, krzycząc „ratunku”.  Widać, teraz najbardziej znienawidzonym oprócz Realu wydaje się Arsenal, a oprócz Mourinho, Wenger. 

Dziwi jednak milczenie Fabregasa, który nie zabiera głosu w całej sprawie, gdy powinien opowiedzieć się po jeden ze stron, stanowczo kończąc spekulacje. W ten sposób jest nie fair w stosunku do swoich przyjaciół i trenera z Londynu. W końcu Wener zapowiadał, że jeśli Cesc powie, że jest nieszczęśliwy, to będzie mógł odejść. Na co czeka Katalończyk? Ciekawe zresztą, co czuje, gdy bo każdym okienku transferowym musi spojrzeć w oczy swojego trenera.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz