Miał być Arsenal, potem Liverpool, a następnie jeszcze inne kluby z
Anglii, Niemiec, Włoch, czy Hiszpanii., które miały ubiegać się o Holendra. I w
końcu jest decyzja, Ibrahim Affelay odchodzi na jeden sezon do Schalke 04, veel succes, Ibi!
Kwiecień 2011 roku.
Siedemdziesiąta szósta minuta spotkania na Bernabeu. W prawym górnym narożniku
pola karnego, z piłką przy nodze, znajduje się zawodnik z numerem ‘20’ na
przygarbionych plecach. Markuje skręt w lewo, biegnie w prawo. Kryjący go
Marcelo na chwilę traci rytm i zawodnik w koszulce Blaugrana\y znajduje się w
polu karnym, dośrodkowuje, a w biegający na 2 -3 metr Leo Messi umieszcza piłkę
w siatce Realu. 1-0 dla Barcy.
I to tyle, więcej akcji Holendra,
dających coś Barcelonie, nie pamiętam. Guardiola stawiał na Tello, Cuencę,
Alexisa, czy Pedro, nawet kontuzja Villi nie zbliżyła Ibiego do większej liczby
występów. Holender grał więc niezmiernie rzadko. Wielu jednak powtarza, że transfer
Affelaya był nietrafiony, nawet jeśli wchodził i dostawał szansę od trenera,
nie wykorzystywał jej. Może gdyby miał większe zaufanie trenera? Gdybanie.
We wrześniu ubiegłego roku
podczas jednego z treningów, Holender zerwał więzadła w lewym kolanie, co
wykluczyło go na kilka miesięcy z gry. Po powrocie ponownie nie znalazł uznania
w oczach Guardioli. Miejsca w swojej drużynie nie widział dla niego także nowy
trener Dumy Katalonii – Tito Vilanova, a szanse, które dostał Holender w
presezonie tylko utwierdziły Tito, że ma w swoim przekonaniu w drużynie lepszych
zawodników, pasujących do gry Blaugrany. - Rozmawiałem z trenerem i doszliśmy
do wniosku, że potrzebuję minut i wypożyczenie będzie dobrą opcją – mówi nowy
zawodnik Schalke 04.
Do Barcelony przyszedł zimą 2011
roku. Czy ten rok na wypożyczeniu w Niemczech pomoże mu polepszyć się jako
zawodnikowi i powrócić do składu Barcelony? We
zullen zien!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz